Rowerzysta zderzył się z krową. Na miejscu zjawił się policjant:
- No, to komu mam wypisać mandacik?
Na to krowa:
- Muuuu!
- No, to komu mam wypisać mandacik?
Na to krowa:
- Muuuu!
Stoi sobie pijaczyna pod ścianą kasy biletowej PKP. Podchodzi do kasy student i mówi:
- Połówkę do Warszawy.
A pijaczek na to:
- A ja ćwiartkę na miejscu.
- Połówkę do Warszawy.
A pijaczek na to:
- A ja ćwiartkę na miejscu.
Do polskiego baru "robotniczego" w Londynie wchodzi Anglik, siada przy barze. W tym momencie słychać "JEB", Polak z pobliskiej budowy otwiera drzwi kopniakiem i krzyczy:
- Barman, setę zimnego spirytusu! - barman otwiera zamrażarkę, wyciąga litrową, oszronioną butelkę spirytusu, polewa, Polak łyka na raz, z hukiem odstawia szklankę i mówi:
- Jeszcze raz to samo! - na co Anglik:
- The same for me!
- Barman tym razem polewa dwie szklanki, Polak łyka na raz a Anglik... Nie wypija czwartej części i upuszcza szklankę która rozbija się z hukiem, schyla się w pół prycha, robi się czerwony na gębie, wybałusza oczy na co Polak przyjacielsko klepiąc go po plecach:
- Co, zimne?
- Barman, setę zimnego spirytusu! - barman otwiera zamrażarkę, wyciąga litrową, oszronioną butelkę spirytusu, polewa, Polak łyka na raz, z hukiem odstawia szklankę i mówi:
- Jeszcze raz to samo! - na co Anglik:
- The same for me!
- Barman tym razem polewa dwie szklanki, Polak łyka na raz a Anglik... Nie wypija czwartej części i upuszcza szklankę która rozbija się z hukiem, schyla się w pół prycha, robi się czerwony na gębie, wybałusza oczy na co Polak przyjacielsko klepiąc go po plecach:
- Co, zimne?
Para zakochanych siedzi w kinie w ostatnim rzędzie.
On:
- My już tu ponad godzinę siedzimy, a ty mnie nawet nie pocałowałaś ?
Ona:
- Przecież dopiero co ci lodzika zrobiłam.
- Mi!?
On:
- My już tu ponad godzinę siedzimy, a ty mnie nawet nie pocałowałaś ?
Ona:
- Przecież dopiero co ci lodzika zrobiłam.
- Mi!?
Mąż poleciał w delegacje, lecz samolot miał awarię i wszyscy zginęli. Teraz zastawia się, jak wrócić do domu od kochanki.
Ranek po weselu w Kanie Galilejskiej, biesiadnicy budzą się powoli do życia.
Jeden ze skacowanych weselników ochrypłym głosem woła spod stołu:
- Pić! Wyślijcie kogoś do studni po wodę! Tylko błagam - nie Jezusa!
Jeden ze skacowanych weselników ochrypłym głosem woła spod stołu:
- Pić! Wyślijcie kogoś do studni po wodę! Tylko błagam - nie Jezusa!
Przychodzi ledwo żywy grabarz do domu. Żona go pyta:
- Stefanku, ile dzisiaj miałeś pogrzebów?
- Jeden, Irenko. Ale to był pogrzeb naczelnika skarbówki i jak wkładaliśmy trumnę do grobu, to rozległy się takie brawa, że cały pogrzeb musieliśmy 7 razy bisować.
- Stefanku, ile dzisiaj miałeś pogrzebów?
- Jeden, Irenko. Ale to był pogrzeb naczelnika skarbówki i jak wkładaliśmy trumnę do grobu, to rozległy się takie brawa, że cały pogrzeb musieliśmy 7 razy bisować.
Zaczaił się wilk na czerwonego kapturka. Gdy dziewczynka nadeszła, wilk rzucił się na nią i ją zgwałcił. Spodobało mu się, to ją zgwałcił jeszcze raz, i jeszcze raz.
Po kilku następnych razach pada wycieńczony obok Kapturka. Czerwony Kapturek unosi się na łokciach i spokojnie pyta:
- Wilku, masz ty chociaż zaświadczenie, że nie jesteś chory na Aids?
- Pewnie, że mam!
- No to możesz wyrzucić.
Po kilku następnych razach pada wycieńczony obok Kapturka. Czerwony Kapturek unosi się na łokciach i spokojnie pyta:
- Wilku, masz ty chociaż zaświadczenie, że nie jesteś chory na Aids?
- Pewnie, że mam!
- No to możesz wyrzucić.
Grupa dawnych przyjaciół ze szkoły umawia się na spotkanie po latach. Wszyscy już koło 50-tki.
- Jak spotkanie, to koniecznie w restauracji Złoty Lew - pada propozycja.
- Dlaczego tam?
- Bo tam są piękne kelnerki.
Mija 10 lat.
Ta sama grupa, tym razem 60-latków, umawia się na spotkanie.
- Ale koniecznie w restauracji Złoty Lew - znowu proponuje jeden.
- Dlaczego tam?
- Bo tam jest świetne jedzenie.
Mija kolejne 10 lat.
70-letni kumple umawiają się na spotkanie.
- Ale koniecznie w restauracji Złoty Lew.
- Dlaczego tam?
- Bo tam jest łagodny podjazd.
Mija 10 lat.
Mocno przerzedzona już grupa 80-latków próbuje umówić się na spotkanie.
- Ale koniecznie w restauracji Złoty Lew - stęka jeden
- Dlaczego tam?
- Bo tam jeszcze nie byliśmy.
- Jak spotkanie, to koniecznie w restauracji Złoty Lew - pada propozycja.
- Dlaczego tam?
- Bo tam są piękne kelnerki.
Mija 10 lat.
Ta sama grupa, tym razem 60-latków, umawia się na spotkanie.
- Ale koniecznie w restauracji Złoty Lew - znowu proponuje jeden.
- Dlaczego tam?
- Bo tam jest świetne jedzenie.
Mija kolejne 10 lat.
70-letni kumple umawiają się na spotkanie.
- Ale koniecznie w restauracji Złoty Lew.
- Dlaczego tam?
- Bo tam jest łagodny podjazd.
Mija 10 lat.
Mocno przerzedzona już grupa 80-latków próbuje umówić się na spotkanie.
- Ale koniecznie w restauracji Złoty Lew - stęka jeden
- Dlaczego tam?
- Bo tam jeszcze nie byliśmy.
Rozbitek dopływa do wyspy na Karaibach i na plaży widzi krajowców. Pyta:
- Czy na tej wyspie są ludożercy?
- Nie ma, wczoraj zjedliśmy ostatniego!
- Czy na tej wyspie są ludożercy?
- Nie ma, wczoraj zjedliśmy ostatniego!
Dzwoni facet do publicznej przychodni:
- Dzień dobry, na kiedy mogę się zapisać do okulisty?
- Za cztery lata.
- Rano czy po południu?
- Panie, przecież to za cztery lata, dlaczego już teraz chce Pan to wiedzieć?
- Rano mam wizytę u ortopedy.
- Dzień dobry, na kiedy mogę się zapisać do okulisty?
- Za cztery lata.
- Rano czy po południu?
- Panie, przecież to za cztery lata, dlaczego już teraz chce Pan to wiedzieć?
- Rano mam wizytę u ortopedy.
Dyrektor do pracownika:
- Panie, pan wszystko robi powoli - powoli pan myśli, powoli pisze, powoli mówi, powoli się porusza! Czy jest coś, co robi pan szybko?
- Owszem, szybko się męczę.
- Panie, pan wszystko robi powoli - powoli pan myśli, powoli pisze, powoli mówi, powoli się porusza! Czy jest coś, co robi pan szybko?
- Owszem, szybko się męczę.
Konferencja medyków.
Wręczają nagrody okulistom. Ogłaszają zwycięzcę. Wchodzi na scenę. Wręczają mu ogromne kryształowe oko. Pytają:
- Jesteś szczęśliwy?
- Cieszę się - odpowiada - cieszę się, że nie jestem ginekologiem.
Wręczają nagrody okulistom. Ogłaszają zwycięzcę. Wchodzi na scenę. Wręczają mu ogromne kryształowe oko. Pytają:
- Jesteś szczęśliwy?
- Cieszę się - odpowiada - cieszę się, że nie jestem ginekologiem.
Młody Jasiu zobaczył w gazecie, że w mieście otwarto agencję towarzyską.
Po chwili pyta tatę:
- Tato, a co dokładnie robi się w takiej agencji?
Zakłopotany ojciec odpowiada:
- No, ogólnie rzecz biorąc można stwierdzić, że robi się tam człowiekowi dobrze.
Następnego dnia Jasiu dostał od ojca pieniądze na kino, ale zamiast na film, udał się do agencji towarzyskiej.
Dzwoni do drzwi i otwiera mu nieco zdziwiona panienka.
- Co tu chłopczyku chciałeś?
- No chciałem, żeby mi zrobić dobrze. Oczywiście mam pieniądze!
Panienka zaprosiła Jasia do środka, zaprowadziła go do kuchni, ukroiła trzy wielkie pajdy chlebka, posmarowała je kremem czekoladowym.
Po godzinie Jasiu wraca do domu i krzyczy:
- Mamo, tato! Byłem w agencji towarzyskiej!
Ojciec o mało nie spadł z krzesła, mamie oczy na wierzch wyszły.
- I co? - pytają Jasia po krótkiej chwili.
- Dwie zmogłem, ale trzecią już tylko wylizałem.
Facet budzi się w południe na potwornym kacu.
Patrzy, na stole cztery schłodzone butelki piwa i list następującej treści:
"Kochanie, wypoczywaj. Jakbyś czegoś potrzebował to zadzwoń, a zwolnię się z pracy i przyjadę.
Twoja kochająca żona".
Facet pyta syna:
- Co się wczoraj stało? Nic nie pamiętam. Czyżbym wrócił w nocy z kwiatami albo pierścionkiem?
Syn na to:
- Przyszedłeś o piątej nad ranem kompletnie pijany, awanturowałeś się, gdy matka chciała Cię rozebrać i ściągała Ci spodnie, powiedziałeś:
- Spierdalaj dziwko, ja mam żonę!
Patrzy, na stole cztery schłodzone butelki piwa i list następującej treści:
"Kochanie, wypoczywaj. Jakbyś czegoś potrzebował to zadzwoń, a zwolnię się z pracy i przyjadę.
Twoja kochająca żona".
Facet pyta syna:
- Co się wczoraj stało? Nic nie pamiętam. Czyżbym wrócił w nocy z kwiatami albo pierścionkiem?
Syn na to:
- Przyszedłeś o piątej nad ranem kompletnie pijany, awanturowałeś się, gdy matka chciała Cię rozebrać i ściągała Ci spodnie, powiedziałeś:
- Spierdalaj dziwko, ja mam żonę!