W publicznej toalecie kabinki oddzielone są tylko cieńką ścianką, od dołu i góry szeroki prześwit.
W sumie wszystko słychać, co się dzieje obok.
W jednej z kabin słychać rozpaczliwe:
- Aaaaaaaaaaaeeeeeeeeeeee!
W drugiej również rozlega się donośne:
- Eeee, eeee, eeee, eeee, eeee...
Znów z pierwszej:
- Aaaaaaeeeeeeeeeeeeeeeee!
Druga kabina odpowiada:
- Eeee, eeee, eeee, eeee....
W pierwszej:
- Aeeeeee... Plum!
Z drugiej:
- O, gratuluję!
Pierwsza:
- Nie ma czego, to mój smartfon.
W sumie wszystko słychać, co się dzieje obok.
W jednej z kabin słychać rozpaczliwe:
- Aaaaaaaaaaaeeeeeeeeeeee!
W drugiej również rozlega się donośne:
- Eeee, eeee, eeee, eeee, eeee...
Znów z pierwszej:
- Aaaaaaeeeeeeeeeeeeeeeee!
Druga kabina odpowiada:
- Eeee, eeee, eeee, eeee....
W pierwszej:
- Aeeeeee... Plum!
Z drugiej:
- O, gratuluję!
Pierwsza:
- Nie ma czego, to mój smartfon.
- Proszę pani! Pani pitbull goni jakiegoś faceta na rowerze!
- Niemożliwe! Mój pies nie umie jeździć na rowerze...
- Niemożliwe! Mój pies nie umie jeździć na rowerze...
Trener złości się na zawodnika:
- Ile razy mam ci powtarzać, że konkurencja, w której startujesz nazywa się trójskok.
To znaczy, że odległość 17 metrów masz pokonywać trzema skokami, a nie jednym.
- Ile razy mam ci powtarzać, że konkurencja, w której startujesz nazywa się trójskok.
To znaczy, że odległość 17 metrów masz pokonywać trzema skokami, a nie jednym.
Smartfon to jest super rzecz...
Można sobie porozmawiać ze znajomymi... nie oferując im nic do picia!
Można sobie porozmawiać ze znajomymi... nie oferując im nic do picia!
Małżeństwo z dwudziestoletnim stażem leży w łóżku.
- Marian, a może sobie urozmaicimy trochę nasze łóżkowe sprawy, hę?
- OK.
- Więc ... Ty jesteś taksówkarzem, a ja młodą, zgrabną i sympatyczną dziewczyną. Dowiozłeś mnie, ale ja nie mam pieniędzy, aby zapłacić Ci za kurs.
- OK.
- Panie taksówkarzu, nie mam pieniążków. Niech mnie pan puści, proszę!
- Dobra tym razem Ci daruję - wypierdalaj z samochodu!
- Marian, a może sobie urozmaicimy trochę nasze łóżkowe sprawy, hę?
- OK.
- Więc ... Ty jesteś taksówkarzem, a ja młodą, zgrabną i sympatyczną dziewczyną. Dowiozłeś mnie, ale ja nie mam pieniędzy, aby zapłacić Ci za kurs.
- OK.
- Panie taksówkarzu, nie mam pieniążków. Niech mnie pan puści, proszę!
- Dobra tym razem Ci daruję - wypierdalaj z samochodu!
Studentka zdaje egzamin z botaniki. Profesor pyta o budowę łodygi. Studentka odpowiada:
- No więc tak: węzły, między węzłami te... No... - zacięła się i nie może sobie przypomnieć o kolankach.
Profesor próbuje ją naprowadzić:
- To może pytanie pomocnicze? Ma pani chłopaka, albo narzeczonego?
- No mam.
- Chodzicie do kina?
- No tak, czasem.
- A kiedy siedzicie w kinie, to za co łapie panią chłopak?
- No... - dziewczyna lekko się rumieni.
- No to, co takiego jest jeszcze w tej łodydze?
- Szparka?...
- No więc tak: węzły, między węzłami te... No... - zacięła się i nie może sobie przypomnieć o kolankach.
Profesor próbuje ją naprowadzić:
- To może pytanie pomocnicze? Ma pani chłopaka, albo narzeczonego?
- No mam.
- Chodzicie do kina?
- No tak, czasem.
- A kiedy siedzicie w kinie, to za co łapie panią chłopak?
- No... - dziewczyna lekko się rumieni.
- No to, co takiego jest jeszcze w tej łodydze?
- Szparka?...
- Ból w pana lewym kolanie to kwestia wieku - wyjaśnia pacjentowi lekarz.
- Ciekawe - denerwuje się pacjent - drugie kolano tak samo stare, a jednak nie boli...
- Ciekawe - denerwuje się pacjent - drugie kolano tak samo stare, a jednak nie boli...
Na służbie policjantowi zachciało się siusiu. Poszedł na stronę.
Po jakimś czasie wychodzi z krzaków cały obsikany.
- Co się stało? - pyta się kumpel.
- Wyjąłem nie tę pałkę...
Po jakimś czasie wychodzi z krzaków cały obsikany.
- Co się stało? - pyta się kumpel.
- Wyjąłem nie tę pałkę...
Urolog do pacjenta:
- I to żona pana tak urządziła widelcem? A jak pan oddaje mocz?
- A wie pan panie doktorze znam parę chwytów na flet.
- I to żona pana tak urządziła widelcem? A jak pan oddaje mocz?
- A wie pan panie doktorze znam parę chwytów na flet.
Policjant po wypadku, do kierowcy auta, który walnął w drzewo i siedzi nieruchomo jak posąg z wybałuszonymi oczami, ale żyje:
- No widzi pan! Jak to dobrze, że zapiął pan pasy! Siedzi sobie pan tutaj nienaruszony, a pana żona - nie zapięła i teraz leży tam poharatana w krzakach z ch*jem w zębach...
- No widzi pan! Jak to dobrze, że zapiął pan pasy! Siedzi sobie pan tutaj nienaruszony, a pana żona - nie zapięła i teraz leży tam poharatana w krzakach z ch*jem w zębach...
Ojciec odbiera pociechę z przedszkola. Nagle zwraca sie do opiekunki:
- Proszę Pani, ale to nie jest moje dziecko!
- A co za różnica i tak Pan jutro je przyprowadzi.
- Proszę Pani, ale to nie jest moje dziecko!
- A co za różnica i tak Pan jutro je przyprowadzi.
Żona mówi do męża:
- Jem tyle co wróbelek, a jestem taka gruba!
Na to mąż:
- Bo wróbelki jedzą tyle ile ważą...
- Jem tyle co wróbelek, a jestem taka gruba!
Na to mąż:
- Bo wróbelki jedzą tyle ile ważą...
- Pożycz mi sto złotych.
- Życzę ci stu złotych.
- Życzę ci stu złotych.
- Mój dziadek nie żyje. Starość go zabiła.
- Przecież wpadł pod samochód..
- Gdyby nie starość zdążyłby uciec.
- Przecież wpadł pod samochód..
- Gdyby nie starość zdążyłby uciec.
Ordynator na obchodzie porannym widzi, że pielęgniarka robi pacjentowi ręką dobrze.
- Co tu się dzieje?
- To najlepsze co może być na raka prostaty.
Idzie do drugieja sali, a tam następna robi dobrze innemu pacjentowi ale ustami.
- Co tu się dzieje?
- To najlepsze co może być na raka prostaty.
- No ale w sali poprzedniej robiono to ręką.
- No tak ordynatorze, bo tam jest na fundusz, a tu prywatnie.
- Co tu się dzieje?
- To najlepsze co może być na raka prostaty.
Idzie do drugieja sali, a tam następna robi dobrze innemu pacjentowi ale ustami.
- Co tu się dzieje?
- To najlepsze co może być na raka prostaty.
- No ale w sali poprzedniej robiono to ręką.
- No tak ordynatorze, bo tam jest na fundusz, a tu prywatnie.