Przy krawężniku stoi facet i macha ręką na przejeżdżającą taksówkę.
Taryfa się zatrzymała, gość wsiadł, a szofer zagaja:
- Idealnie żeś pan na mnie trafił. Zupełnie jak Marian.
- Przepraszam, kto?
- Jak to kto? Marian Nowak. Niesamowity gość, zawsze wszystko robił porządnie i na czas.
- Potrzebowałeś pan taksówki akurat wtedy, kiedy byłem wolny i tędy przejeżdżałem. Czysty przypadek.
- Dla Mariana nie istniały "przypadki". On wszystko robił profesjonalnie i perfekt. Spokojnie mógłby grać w tenisa albo w golfa z zawodowcami. Mógłby też bez wysiłku, jako gwiazda programu, śpiewać w operze albo tańczyć w balecie.
- Hmm... to musiał być wybitnie uzdolniony człowiek!
- Żebyś pan wiedział! Miał niesamowitą pamięć, pamiętał daty urodzin i imienin wszystkich członków swojej rodziny i wszystkie rodzinne rocznice. Wiedział wszystko o winach, no wiesz pan, które winko do jakiego dania, i w jakim kieliszku. W domu umiał wszystko naprawić sam, lodówkę, telewizor.
Panie, nie to co ja, jak wymieniałem bezpiecznik to na całej ulicy było zaciemnienie.
- Mmm... jakoś nie mogę skojarzyć tak wybitnej osoby...
- No, ja też nigdy go nie spotkałem.
- Jak to? To skąd pan tyle o nim wie?!
- Ożeniłem się z Heleną, wdową po Marianie.
Taryfa się zatrzymała, gość wsiadł, a szofer zagaja:
- Idealnie żeś pan na mnie trafił. Zupełnie jak Marian.
- Przepraszam, kto?
- Jak to kto? Marian Nowak. Niesamowity gość, zawsze wszystko robił porządnie i na czas.
- Potrzebowałeś pan taksówki akurat wtedy, kiedy byłem wolny i tędy przejeżdżałem. Czysty przypadek.
- Dla Mariana nie istniały "przypadki". On wszystko robił profesjonalnie i perfekt. Spokojnie mógłby grać w tenisa albo w golfa z zawodowcami. Mógłby też bez wysiłku, jako gwiazda programu, śpiewać w operze albo tańczyć w balecie.
- Hmm... to musiał być wybitnie uzdolniony człowiek!
- Żebyś pan wiedział! Miał niesamowitą pamięć, pamiętał daty urodzin i imienin wszystkich członków swojej rodziny i wszystkie rodzinne rocznice. Wiedział wszystko o winach, no wiesz pan, które winko do jakiego dania, i w jakim kieliszku. W domu umiał wszystko naprawić sam, lodówkę, telewizor.
Panie, nie to co ja, jak wymieniałem bezpiecznik to na całej ulicy było zaciemnienie.
- Mmm... jakoś nie mogę skojarzyć tak wybitnej osoby...
- No, ja też nigdy go nie spotkałem.
- Jak to? To skąd pan tyle o nim wie?!
- Ożeniłem się z Heleną, wdową po Marianie.
Marian mówi do Heleny:
- Kochanie, wyglądasz tak, że najchętniej bym Cię zjadł.
- To co cię powstrzymuje??
- Cholesterol...
- Kochanie, wyglądasz tak, że najchętniej bym Cię zjadł.
- To co cię powstrzymuje??
- Cholesterol...
Późna noc, w trasie. Kierowca ciężarówki żeby nie zasnąć, włączył radio:
- A teraz audycja dla tych, którzy jeszcze nie śpią.
- O, coś dla mnie! - ucieszył się kierowca.
- Pierwsza owieczka hop przez płotek, druga owieczka hop przez płotek, trzecia owieczka hop przez płotek...
- A teraz audycja dla tych, którzy jeszcze nie śpią.
- O, coś dla mnie! - ucieszył się kierowca.
- Pierwsza owieczka hop przez płotek, druga owieczka hop przez płotek, trzecia owieczka hop przez płotek...
Spotyka się dwóch meneli, jeden narzeka:
- Kurczę, nawet w czasie urlopu myślę o robocie.
- A jak to się objawia?
- Wczoraj byłem na grzybach, a uzbierałem dwa kosze puszek.
- Kurczę, nawet w czasie urlopu myślę o robocie.
- A jak to się objawia?
- Wczoraj byłem na grzybach, a uzbierałem dwa kosze puszek.
Pewien ksiądz zauważył, że jedna ze znajomych zakonnic odrobinę przytyła:
- Cóż to siostro? Przybraliśmy trochę na wadze?
- Ależ nie ojcze. To tylko małe wzdęcie...
Miesiąc czy dwa później ksiądz zauważył, że zakonnica przytyła jeszcze bardziej:
- Widzę, że jednak siostra trochę przytyła...
- Ależ ojcze, to tylko gazy...
Kilka miesięcy później ksiądz spotkał siostrę pchającą wózek z niemowlęciem... Pochylił się, zajrzał do wózka i rzekł:
- Jaki słodki, mały bąk...
- Cóż to siostro? Przybraliśmy trochę na wadze?
- Ależ nie ojcze. To tylko małe wzdęcie...
Miesiąc czy dwa później ksiądz zauważył, że zakonnica przytyła jeszcze bardziej:
- Widzę, że jednak siostra trochę przytyła...
- Ależ ojcze, to tylko gazy...
Kilka miesięcy później ksiądz spotkał siostrę pchającą wózek z niemowlęciem... Pochylił się, zajrzał do wózka i rzekł:
- Jaki słodki, mały bąk...
W nocy żona budzi męża:
- Słuchaj, chyba ktoś się do nas włamuje!
- To co mam zrobić?
- Idź obudź psa!
- Słuchaj, chyba ktoś się do nas włamuje!
- To co mam zrobić?
- Idź obudź psa!
Wilk odbiera komórkę.
- Słucham, mamusiu!
- Czy dzisiaj też wrócisz późno jak zwykle?
- A dlaczego pytasz?
- Bo upiekłam Ci pyszne ciasteczka, te co lubisz!
- Nie zjem chyba ani jednego... Przed chwilą zjadłem całą babkę.
- Słucham, mamusiu!
- Czy dzisiaj też wrócisz późno jak zwykle?
- A dlaczego pytasz?
- Bo upiekłam Ci pyszne ciasteczka, te co lubisz!
- Nie zjem chyba ani jednego... Przed chwilą zjadłem całą babkę.
- Mam dla pana dobrą wiadomość - mówi lekarz - w żadnym z usuniętych jąder jednak nie było raka.
Do lekarza przychodzi facet o wyglądzie zaniedbanym:
- Panie doktorze, odeszła ode mnie żona zabierając dzieci, straciłem pracę, wyeksmitowali mnie z mieszkania, strasznie się rozpiłem, w oczach mi się dwoi, ręce mi się trzęsą, no co robić panie doktorze, co robić?
- Ojoj! - Jako lekarz stanowczo zalecam rzucić picie, ale jako człowiek to nie radzę...
- Panie doktorze, odeszła ode mnie żona zabierając dzieci, straciłem pracę, wyeksmitowali mnie z mieszkania, strasznie się rozpiłem, w oczach mi się dwoi, ręce mi się trzęsą, no co robić panie doktorze, co robić?
- Ojoj! - Jako lekarz stanowczo zalecam rzucić picie, ale jako człowiek to nie radzę...
Wraca facet zawiany z imprezki i spotyka pana Mariana - rejonowego listonosza.
- Witam Panie Marianie!
- Witam witam widzę, że była ciężka nocka.
- Ano była Panie Marianie. Mieliśmy małą imprezę z sąsiadami. Graliśmy w taką grę "Kto ja jestem?".
- Tak? A na czym ona polega?
- Facet ubiera się w wielkie prześcieradło z dziurką, przez którą wystawia "małego", a kobiety po dotyku muszą odgadnąć kto jest pod prześcieradłem.
- To szkoda, że i mnie tam nie było.
- No, nie wiem, nie wiem, panie Marianie... Parę razy padło Pana imię...
- Witam Panie Marianie!
- Witam witam widzę, że była ciężka nocka.
- Ano była Panie Marianie. Mieliśmy małą imprezę z sąsiadami. Graliśmy w taką grę "Kto ja jestem?".
- Tak? A na czym ona polega?
- Facet ubiera się w wielkie prześcieradło z dziurką, przez którą wystawia "małego", a kobiety po dotyku muszą odgadnąć kto jest pod prześcieradłem.
- To szkoda, że i mnie tam nie było.
- No, nie wiem, nie wiem, panie Marianie... Parę razy padło Pana imię...
The Prodigy przyjechało z koncertami do Polski.
Wysiadają z samolotu, patrzą, a tu parka ubrana na ludowo wita ich chlebem i solą.
Schodzą po schodkach na płytę lotniska i wokalista mówi:
- No, tak to nas jeszcze nikt nie witał.
Pochyla się nad solą, zatyka dziurkę palcem, a drugą wciąga...
Wysiadają z samolotu, patrzą, a tu parka ubrana na ludowo wita ich chlebem i solą.
Schodzą po schodkach na płytę lotniska i wokalista mówi:
- No, tak to nas jeszcze nikt nie witał.
Pochyla się nad solą, zatyka dziurkę palcem, a drugą wciąga...
W gabinecie rentgenologiczny, dwóch techników ogląda, wykonane przed trzema zaledwie minutami, zdjęcie klatki piersiowej nałogowego palacza.
- Marian - pyta jeden - Co to za małe szkieleciki stojące jakby w szeregu na całym lewym płucu tego gościa?!
Marian przygląda się dłuższą chwilę, podnosi się, otwiera drzwi, wystawia głowę na zewnątrz, potem podchodzi do konsolety sterującej aparatem i mówi:
- Trochę za dużą moc promieni nastawiliśmy. To dzieci z przedszkola czekające na szczepienie w gabinecie obok - czekają na korytarzu.
- Marian - pyta jeden - Co to za małe szkieleciki stojące jakby w szeregu na całym lewym płucu tego gościa?!
Marian przygląda się dłuższą chwilę, podnosi się, otwiera drzwi, wystawia głowę na zewnątrz, potem podchodzi do konsolety sterującej aparatem i mówi:
- Trochę za dużą moc promieni nastawiliśmy. To dzieci z przedszkola czekające na szczepienie w gabinecie obok - czekają na korytarzu.
Czy to nie wydaje się podejrzane, że lekarze swoją działalność nazywają "praktyką"?
- Co ty, stary - dostałeś po gębie od żony i nie zareagowałeś?
- Zareagowałem.
- Jak?
- Spuchłem.
- Zareagowałem.
- Jak?
- Spuchłem.
Rozmawiają dwaj starsi panowie z brzuszkami:
- Podobno codziennie intensywnie uprawiasz gimnastykę?
- To prawda.
- A możesz już dotknąć swoją prawą ręką lewą nogę?
- Jeszcze nie, ale już zaczynam ją widzieć.
- Podobno codziennie intensywnie uprawiasz gimnastykę?
- To prawda.
- A możesz już dotknąć swoją prawą ręką lewą nogę?
- Jeszcze nie, ale już zaczynam ją widzieć.