Ojciec z synem siedzą przed telewizorem, matka z córką w kuchni. Nagle słychać, że w kuchni coś się stłukło.
-Matka coś zbiła - mówi ojciec.
-Skąd wiesz?
-Bo nikt na nikogo nie krzyczy.
-Matka coś zbiła - mówi ojciec.
-Skąd wiesz?
-Bo nikt na nikogo nie krzyczy.
Trzy kobiety, 30-latka, 40-latka i 50-latka, spotykają się w barze i szukają rad na poprawienie swojego życia seksualnego. Wpadły na to, że ubiorą się w lateks i szpilki. Na drugi dzień spotykają się w barze i opowiadają, jak poszło, zaczyna najmłodsza:
- U mnie świetnie. Mąż wrócił, zobaczył mnie, rzucił wszystko i w sypialni kochaliśmy się dwie godziny.
Druga na to:
- U mnie też super, wprawdzie trochę krócej, bo już nie może tyle, co kiedyś, ale dawno się tak nie kochaliśmy.
Trzecia siedzi cicho.
- No a u ciebie, Anka? Jak było, opowiadaj!
- Dajcie spokój... Mój wpadł do domu, zobaczył mnie w lateksie z pejczem obok drzwi do sypialni i krzyczy:
- CO NA OBIAD, BATMANIE?!
- U mnie świetnie. Mąż wrócił, zobaczył mnie, rzucił wszystko i w sypialni kochaliśmy się dwie godziny.
Druga na to:
- U mnie też super, wprawdzie trochę krócej, bo już nie może tyle, co kiedyś, ale dawno się tak nie kochaliśmy.
Trzecia siedzi cicho.
- No a u ciebie, Anka? Jak było, opowiadaj!
- Dajcie spokój... Mój wpadł do domu, zobaczył mnie w lateksie z pejczem obok drzwi do sypialni i krzyczy:
- CO NA OBIAD, BATMANIE?!
Oglądanie meczów polskiej reprezentacji w piłce nożnej jest jak oglądanie seksu rodziców.
Niby nasi, ale jednak wstyd patrzeć.
Niby nasi, ale jednak wstyd patrzeć.
Wiem jak skończę. Moje dziecko odepnie mnie od maszyny podtrzymującej życie, żeby naładować sobie telefon.
Przychodzi lokaj do hrabiego i mówi:
- Hrabio, może podam obiad?
- Bez sensu...
- To może hrabio pójdziemy na spacer?
- Bez sensu...
- No to może opowiem zagadkę?
- Dobra, niech będzie...
- Hrabio, co to jest: "owłosione i wchodzi do dziury?"
- Ch*j.
- A nie, bo mysz!
- Mysz?... W piździe?... Bez sensu...
- Hrabio, może podam obiad?
- Bez sensu...
- To może hrabio pójdziemy na spacer?
- Bez sensu...
- No to może opowiem zagadkę?
- Dobra, niech będzie...
- Hrabio, co to jest: "owłosione i wchodzi do dziury?"
- Ch*j.
- A nie, bo mysz!
- Mysz?... W piździe?... Bez sensu...
Kierownik Zoo przychodzi do weterynarza.
- Panie doktorze, mam problem. Jest u nas hipopotamica, która ani rusz nie chce się parzyć.
- W ogóle?
- W ogóle.
- A czy ona przypadkiem nie jest z Elbląga?
- Nie, a dlaczego?
- Bo moja żona jest z Elbląga.
- Panie doktorze, mam problem. Jest u nas hipopotamica, która ani rusz nie chce się parzyć.
- W ogóle?
- W ogóle.
- A czy ona przypadkiem nie jest z Elbląga?
- Nie, a dlaczego?
- Bo moja żona jest z Elbląga.
W krakowskiej synagodze biedny Żyd lamentując, wznosi modły do Pana:
- Jahwe, jesteś wszechmogący, a ja niegodny Twego miłosierdzia. Ale Ty, Wszystkowiedzący, wiesz, że jedyne czego potrzebuję, to 50 złotych.
Modlił się tak żarliwie przez czas jakiś. Ku jemu zdziwieniu, w pewnej chwili podszedł do niego bogato odziany Żyd-bankier i mówi:
- Synu, jak Ci na imię?
- Mojsze, proszę pana.
- Mojsze, ty masz tutaj te 50 złotych i ty więcej naszemu wielmożnemu Jahwe głowy pieniędzmi nie zawracaj. My nie o takie sumy się tutaj modlimy...
- Jahwe, jesteś wszechmogący, a ja niegodny Twego miłosierdzia. Ale Ty, Wszystkowiedzący, wiesz, że jedyne czego potrzebuję, to 50 złotych.
Modlił się tak żarliwie przez czas jakiś. Ku jemu zdziwieniu, w pewnej chwili podszedł do niego bogato odziany Żyd-bankier i mówi:
- Synu, jak Ci na imię?
- Mojsze, proszę pana.
- Mojsze, ty masz tutaj te 50 złotych i ty więcej naszemu wielmożnemu Jahwe głowy pieniędzmi nie zawracaj. My nie o takie sumy się tutaj modlimy...
Orkiestra kościelna na Górnym Śląsku. Dyrygent pyta się:
- Zymbalisten fertig? - Ja, ja naturlich.
- Puzon fertig? - Ja.
- Trompette fertig? - Ja, ja...
- Gut, also... eins, zwei, drei:
"Boże, coś Polskę..."
- Zymbalisten fertig? - Ja, ja naturlich.
- Puzon fertig? - Ja.
- Trompette fertig? - Ja, ja...
- Gut, also... eins, zwei, drei:
"Boże, coś Polskę..."
Przychodzi facet do kwiaciarni i mówi:
- Poproszę jakąś małą, krótką wiązankę.
- Ch*j ci w dupę cwelu.
- Poproszę jakąś małą, krótką wiązankę.
- Ch*j ci w dupę cwelu.
Namacał ślepy garbatego i sarkastycznie mówi:
- Co? Z plecakiem na wycieczkę?
A na to garbaty:
- Jak widać...
- Co? Z plecakiem na wycieczkę?
A na to garbaty:
- Jak widać...
Zorientować się w jakiej Korei się znajdujesz, Północnej czy Południowej, możesz obserwując mech na korze drzew. Jeżeli ludzie go jedzą, to jesteś w Północnej.
Jak dużo miejsca zwolniło się w Unii Europejskiej, odkąd Wielka Brytania odeszła?
- 1GB.
- 1GB.
Rozmawia dwóch pijaków:
- Ciekawe dlaczego dali mi ksywkę: Dżin? Pewnie dlatego, że wszystko mogę?
- Nie, stary. Po prostu gdy tylko ktoś odkręca butelkę, ty od razu się pojawiasz.
- Ciekawe dlaczego dali mi ksywkę: Dżin? Pewnie dlatego, że wszystko mogę?
- Nie, stary. Po prostu gdy tylko ktoś odkręca butelkę, ty od razu się pojawiasz.
Rozmawiają dwaj psychiatrzy:
- Wiesz co, mam rewelacyjnego pacjenta. Cierpi na rozdwojenie jaźni.
- A co w tym rewelacyjnego?
- Obydwaj mi płacą.
- Wiesz co, mam rewelacyjnego pacjenta. Cierpi na rozdwojenie jaźni.
- A co w tym rewelacyjnego?
- Obydwaj mi płacą.
Nauczycielka pyta dzieci:
- Jaki jest największy przedmiot, który można wziąć do buzi?
Dzieci mówią: gruszka, banan, pączek... Gdy przyszła kolej na Jasia, ten mówi:
- Lampa!
- Jak to, Jasiu? Chyba coś ci się pomyliło?
- Nie, proszę pani. Jak wieczorem mama idzie spać, to mówi do taty: Zgaś lampę, to wezmę do buzi.
- Jaki jest największy przedmiot, który można wziąć do buzi?
Dzieci mówią: gruszka, banan, pączek... Gdy przyszła kolej na Jasia, ten mówi:
- Lampa!
- Jak to, Jasiu? Chyba coś ci się pomyliło?
- Nie, proszę pani. Jak wieczorem mama idzie spać, to mówi do taty: Zgaś lampę, to wezmę do buzi.