Jesień. Babcia i dziadek siedzą na ławeczce w parku. Dziadek mówi:
- Puściłem takiego jesiennego bąka.
- Jesiennego, czyli jakiego? - pyta Babcia
- Takiego z kasztanami...
- Puściłem takiego jesiennego bąka.
- Jesiennego, czyli jakiego? - pyta Babcia
- Takiego z kasztanami...
- Jaka jest różnica pomiędzy kawiarnią a burdelem?
- W burdelu nigdy nie zamawiam dużej czarnej.
- W burdelu nigdy nie zamawiam dużej czarnej.
- Cześć! Co u ciebie?
- Wszystko OK, tylko jestem bardzo zmęczony.
- A czym się tak wymęczyłeś?
- Biegałem, biegałem, długo biegałem, a na koniec jeszcze długi i wyczerpujący seks.
- Znaczy, że co - dogonili cię?
- Wszystko OK, tylko jestem bardzo zmęczony.
- A czym się tak wymęczyłeś?
- Biegałem, biegałem, długo biegałem, a na koniec jeszcze długi i wyczerpujący seks.
- Znaczy, że co - dogonili cię?
Podchodzi koleś do stoiska z telefonami komórkowymi:
- Potrzebuję komórkę.
- Model?
- Nie, hydraulik - ale ty mi się też podobasz kolego.
- Potrzebuję komórkę.
- Model?
- Nie, hydraulik - ale ty mi się też podobasz kolego.
Idzie dresiarz ulicą, a tu nagle zza krzaków wyskakuje policjant.
Policjant pyta się:
- Imię?
- Jan
- Nazwisko?
- Kowalski
- Adresik?
- A dresik to ja mam zajebisty.
Policjant pyta się:
- Imię?
- Jan
- Nazwisko?
- Kowalski
- Adresik?
- A dresik to ja mam zajebisty.
Żona mówi zalotnie do męża:
- Wkrótce czeka cię romantyczny wieczór i seks z piękną kobietą.
Mąż:
- A ty co? Wyjeżdzasz gdzieś?
- Wkrótce czeka cię romantyczny wieczór i seks z piękną kobietą.
Mąż:
- A ty co? Wyjeżdzasz gdzieś?
Kumple namawiali mnie na wyjście do baru ze striptizem. Bez sensu, jakbym chciał dać całą kasę kobiecie i nie poruchać, to bym poszedł do żony.
Stoi gostek i ogląda cyckonosze. Podchodzi ekspedientka.
- Mogę w czymś pomóc?
- No tak, ja tego ... chciałem ... no chciałem kupić biustonosz dla mojej żony. - wydukał facio.
- A jaki rozmiar biustu ma pana żona?
- Co?
- No jaki rozmiar biustu ... Biustonosz kupuje się według wielkości biustu, są rozmiary.
- Ale ja nie wiem ...
- A jakie piersi ma żona? Jak melony? Jak jabłka? Jak jajka?
Przez oblicze gostka przeleciał wyraz zrozumienia.
- Jak jajka. Sadzone.
- Mogę w czymś pomóc?
- No tak, ja tego ... chciałem ... no chciałem kupić biustonosz dla mojej żony. - wydukał facio.
- A jaki rozmiar biustu ma pana żona?
- Co?
- No jaki rozmiar biustu ... Biustonosz kupuje się według wielkości biustu, są rozmiary.
- Ale ja nie wiem ...
- A jakie piersi ma żona? Jak melony? Jak jabłka? Jak jajka?
Przez oblicze gostka przeleciał wyraz zrozumienia.
- Jak jajka. Sadzone.
- Mój dziadek żył 105 lat. Na śniadanie, obiad i kolację zjadał łyżkę kawioru i popijał to luksusową whisky, a potem wypalał kubańskie cygaro. Żeby być w formie, dwa razy w tygodniu zamawiał w restauracji befsztyk florencki. Jednak najwięcej energii dawały mu randki z młodymi prostytutkami...
- A no co zmarł?
- Musieliśmy go zabić ze względu na koszty...
- A no co zmarł?
- Musieliśmy go zabić ze względu na koszty...
Kobieta bierze lekcję golfa, ale nie może trafić w piłeczkę, gdyż ciągle źle chwyta kij.
W końcu zniecierpliwiony instruktor mówi:
- Niech pani weźmie kij tak, jakby pani dotykała członka swojego męża...
Kobieta bierze zamach i... piłeczka toczy się na jakieś 10 metrów.
- Dobrze! - cedzi instruktor. A teraz proszę wyjąć kij z ust i uderzyć porządnie!
W końcu zniecierpliwiony instruktor mówi:
- Niech pani weźmie kij tak, jakby pani dotykała członka swojego męża...
Kobieta bierze zamach i... piłeczka toczy się na jakieś 10 metrów.
- Dobrze! - cedzi instruktor. A teraz proszę wyjąć kij z ust i uderzyć porządnie!
Rozmawia dwóch kolegów i jeden mówi do drugiego:
- Co będziesz robił w weekend?
- Wpierw to idę kupić sobie okulary.
- A później?
- Zobaczę.
- Co będziesz robił w weekend?
- Wpierw to idę kupić sobie okulary.
- A później?
- Zobaczę.
Rzecz dzieje się w Ameryce. W przedziale kolejowym siedzi polak, a naprzeciwko niego młody Jankes. Młodzieniec zaczyna popisywać się oryginalną sztuką: opluwa dokładnie ścianę wokół głowy polaka, po czym wstaje i przedstawia się:
- John Clark, mistrz świata w pluciu. Polak, nie namyślając się długo, pluje Jankesowi w twarz, po czym również wstaje i przedstawia się:
- Paweł Nowak, amator.
- John Clark, mistrz świata w pluciu. Polak, nie namyślając się długo, pluje Jankesowi w twarz, po czym również wstaje i przedstawia się:
- Paweł Nowak, amator.
Magik jedzie na swój kolejny występ i zostaje zatrzymany przez policję.
- Co te noże robią w pańskim samochodzie? - pyta się policjant.
- Żongluję nimi podczas występu - objaśnia magik.
- Ach tak - mówi policjant - może pan zademonstruje.
Przejeżdżający obok facet zauważając sytuację stwierdza do osoby, z którą podróżuje:
- Rety, cieszę, że rzuciłem picie popatrz tylko, jakie testy na obecność alkoholu każą teraz robić.
- Co te noże robią w pańskim samochodzie? - pyta się policjant.
- Żongluję nimi podczas występu - objaśnia magik.
- Ach tak - mówi policjant - może pan zademonstruje.
Przejeżdżający obok facet zauważając sytuację stwierdza do osoby, z którą podróżuje:
- Rety, cieszę, że rzuciłem picie popatrz tylko, jakie testy na obecność alkoholu każą teraz robić.
Babka budzi się po operacji plastyki warg sromowych... otwiera oczy i widzi dwa piękne bukiety kwiatów. Pyta pielęgniarki skąd te bukiety?
- Jeden od pani męża, szczęśliwy
- A drugi bukiet skąd?
- Od rodziców Michałka z pediatrii, w podziękowaniu za nowe uszka...
- Jeden od pani męża, szczęśliwy
- A drugi bukiet skąd?
- Od rodziców Michałka z pediatrii, w podziękowaniu za nowe uszka...
Zdradzony mąż był ciekaw co zrobi jego żona, gdy on umrze. Któregoś dnia zaczął udawać... nieboszczyka.
Gdy zobaczyła go żona, zaraz pobiegła po kochanka. Oboje zdjęli mu garnitur, a ubrali w dres,
gdyż uznali że szkoda nieboszczyka grzebać w nowym ubraniu. Zdjęli mu też buty, założyli trampki i w takim ubiorze ułożyli w trumnie.
Wieczorem nad trumną zebrała się rodzina, aby opłakiwać nieboszczyka.
Żona chcąc pokazać swój ból po utracie męża woła:
- Dokąd odchodzisz mój najmilszy?
Mąż podnosi się z trumny i mówi:
- Na olimpiadę dziwko jadę!
Gdy zobaczyła go żona, zaraz pobiegła po kochanka. Oboje zdjęli mu garnitur, a ubrali w dres,
gdyż uznali że szkoda nieboszczyka grzebać w nowym ubraniu. Zdjęli mu też buty, założyli trampki i w takim ubiorze ułożyli w trumnie.
Wieczorem nad trumną zebrała się rodzina, aby opłakiwać nieboszczyka.
Żona chcąc pokazać swój ból po utracie męża woła:
- Dokąd odchodzisz mój najmilszy?
Mąż podnosi się z trumny i mówi:
- Na olimpiadę dziwko jadę!