Dzień kobiet, a tu jeden z podwładnych przynosi swojemu kierownikowi (mężczyźnie) kwiaty. Na to kierownik zdumiony:
- Co pan, przecież to dzień Kobiet?...
- No wiem, ale pomyślałem, że przyniosę, bo z pana taka k**wa...
- Co pan, przecież to dzień Kobiet?...
- No wiem, ale pomyślałem, że przyniosę, bo z pana taka k**wa...
- Powiadają, że jeżeli chodzi o kobiety, jesteś specjalistą...
- A tam zaraz specjalistą, zwykłym użytkownikiem.
- A tam zaraz specjalistą, zwykłym użytkownikiem.
Córka do matki :
- Mamo ! Co to jest impotencja ?
- Hmm... Widzisz... to jest tak, jak byś grała w bierki ugotowanym makaronem .
- Mamo ! Co to jest impotencja ?
- Hmm... Widzisz... to jest tak, jak byś grała w bierki ugotowanym makaronem .
Ksiądz i rabin mieli zderzenie czołowe. Kiedy opadł pył - masakra. Samochodów właściwie nie ma... Z jednego wysiada rabin, lekko potłuczony. Z drugiego ksiądz - parę siniaków... Patrzą na siebie - na samochody - niedowierzanie...
Rabin mówi do księdza: To niemożliwe, że żyjemy...
Ksiądz: No właśnie, to musi być znak od Szefa...
R: Tak, to znak od szefa, żebyśmy się wreszcie pogodzili.
K: Tak, koniec waśni między religiami!
R (wyciąga piersiówkę): Napijmy się, żeby to uczcić.
Ksiądz wziął butelkę, pociągnął parę łyków i oddał rabinowi. Rabin zakręcił i schował.
K: A ty?
R: A ja poczekam, aż przyjedzie policja!
Przychodzi facet do dyrektora cyrku z psem na smyczy i niedużym pudełkiem w ręku. Twierdzi, że jest w stanie pokazać niesamowity numer, potrzebne jest mu tylko pianino.
Przechodzą do pomieszczenia z pianinem. Facet sadza psa przy instrumencie, a na nim stawia jeża, którego przed chwilą wyjął z pudełka. Pies zaczyna grać, a jeż pogwizduje do rytmu.
Dyrektor cyrku jest zachwycony. - Zatrudniam pana od razu, ale muszę wiedzieć na czym polega trick.
- Tak naprawdę to pies gra i gwiżdże, jeż tylko udaje.
Przechodzą do pomieszczenia z pianinem. Facet sadza psa przy instrumencie, a na nim stawia jeża, którego przed chwilą wyjął z pudełka. Pies zaczyna grać, a jeż pogwizduje do rytmu.
Dyrektor cyrku jest zachwycony. - Zatrudniam pana od razu, ale muszę wiedzieć na czym polega trick.
- Tak naprawdę to pies gra i gwiżdże, jeż tylko udaje.
Sesja na AGH. Wykładowca zwraca się do studentów:
- Osoba, która odpowie na moje następne pytanie, ma zaliczone zajęcia i może iść do domu.
Ktoś z sali rzuca w tym momencie długopis pod nogi prowadzącego.
- Kto to zrobił?!
- Ja! Do widzenia.
- Osoba, która odpowie na moje następne pytanie, ma zaliczone zajęcia i może iść do domu.
Ktoś z sali rzuca w tym momencie długopis pod nogi prowadzącego.
- Kto to zrobił?!
- Ja! Do widzenia.
Wchodzi profesor do auli na wykład i dostrzega niedopałek na podłodze.
- Czyj to niedopałek? - pyta wykładowca.
W auli zrobiło się cicho, jak makiem zasiał.
- Pytam, czyj to niedopałek?
Grobowa cisza. Profesor zdenerwowany.
- Po raz ostatni pytam, czyj to niedopałek?
Głos z końca sali.
- Niczyj, można wziąć.
- Czyj to niedopałek? - pyta wykładowca.
W auli zrobiło się cicho, jak makiem zasiał.
- Pytam, czyj to niedopałek?
Grobowa cisza. Profesor zdenerwowany.
- Po raz ostatni pytam, czyj to niedopałek?
Głos z końca sali.
- Niczyj, można wziąć.
Mieszkanie, środek nocy. Facet ubrany na czarno, na głowie kominiarka, budzi drugiego. Obudzony pyta ze strachem w głosie:
- Kim pan jest?
- Włamywaczem.
- Czemu mnie pan budzi?
- Chciałem pana o coś zapytać.
- Słucham.
Włamywacz oświetla latarką mieszkanie.
- Pan tak żyje?
- Kim pan jest?
- Włamywaczem.
- Czemu mnie pan budzi?
- Chciałem pana o coś zapytać.
- Słucham.
Włamywacz oświetla latarką mieszkanie.
- Pan tak żyje?
Powien mężczyzna w trakcie robienia
zakupów, dostrzegł na sklepowej półce
olimpijskie kondomy.
Zafascynowany kupił je z miejsca.
Po powrocie do domu poinformował małżonkę o swoim nabytku.
- Olimpijskie kondomy!? A co w nich takiego specjalnego, zapytała zaintrygowana.
- Mają trzy kolory, odpowiedział, Zloty, srebrny i brązowy.
- Jaki kolor masz zamiar dziś na siebie nałożyć - zapytała żona chichocząc.
- Złoty oczywiscie - dumnie odpowiedział mąż, na co żona krzywiąc się odparła.
- A dlaczego nie srebrny do cholery!? Choć raz mógłbyś skończyć jako drugi!
zakupów, dostrzegł na sklepowej półce
olimpijskie kondomy.
Zafascynowany kupił je z miejsca.
Po powrocie do domu poinformował małżonkę o swoim nabytku.
- Olimpijskie kondomy!? A co w nich takiego specjalnego, zapytała zaintrygowana.
- Mają trzy kolory, odpowiedział, Zloty, srebrny i brązowy.
- Jaki kolor masz zamiar dziś na siebie nałożyć - zapytała żona chichocząc.
- Złoty oczywiscie - dumnie odpowiedział mąż, na co żona krzywiąc się odparła.
- A dlaczego nie srebrny do cholery!? Choć raz mógłbyś skończyć jako drugi!
Mały chłopiec bawił się piłką na ulicy. W pewnym momencie kopnął piłkę tak niefortunnie, że wybił okno w jednym z mieszkań. Kobieta, która tam mieszkała to zobaczyła, a chłopiec uciekł.
Ale po jakimś czasie zapragnął odzyskać piłkę. Zapukał do drzwi, kobieta mu otworzyła, a młody mówi:
- Za kilka minut mój ojciec przyjdzie wymienić pani szybę.
I rzeczywiście, po chwili przychodzi facet z szybą i narzędziami, kobieta oddaje chłopcu piłkę, ten zmyka. Facet wymienia szybę i mówi:
- 200 złotych się należy.
- To pan nie jest ojcem tego dzieciaka?!
- To pani nie jest jego matką?!
Ale po jakimś czasie zapragnął odzyskać piłkę. Zapukał do drzwi, kobieta mu otworzyła, a młody mówi:
- Za kilka minut mój ojciec przyjdzie wymienić pani szybę.
I rzeczywiście, po chwili przychodzi facet z szybą i narzędziami, kobieta oddaje chłopcu piłkę, ten zmyka. Facet wymienia szybę i mówi:
- 200 złotych się należy.
- To pan nie jest ojcem tego dzieciaka?!
- To pani nie jest jego matką?!
Proboszcz pyta parafiankę:
- Dlaczego pani nie zamówiła za zmarłego męża mszy świętej?
Już nie mówię o gregoriance, ale chociaż jednej mszy?
- Po co? Niech ksiądz pomyśli logicznie.
Jak jest w niebie - to mu nie trzeba, jak w piekle - to mu nie pomoże, a jak w czyśćcu - to już ja go dobrze znam... wytrzyma!
- Dlaczego pani nie zamówiła za zmarłego męża mszy świętej?
Już nie mówię o gregoriance, ale chociaż jednej mszy?
- Po co? Niech ksiądz pomyśli logicznie.
Jak jest w niebie - to mu nie trzeba, jak w piekle - to mu nie pomoże, a jak w czyśćcu - to już ja go dobrze znam... wytrzyma!
Stoi facet w autobusie i chce, żeby gość obok skasował mu bilet, ale nie wie, jak się do niego odezwać. Myśli:
- Jedzie do mojej dzielnicy, bo nie wysiadł na poprzednim przystanku. Wiezie kwiaty, więc jedzie do kobiety. A że kwiaty ładne to i kobieta pewnie ładna.
W mojej dzielnicy są dwie ładne kobiety. Moja kochanka i moja żona. Nie może jechać do mojej kochanki, bo ja tam jadę.
Musi jechać do mojej żony. Moja żona ma dwóch kochanków - Andrzeja i Piotra. Andrzej jest w delegacji.
- Mógłby mi pan skasować bilet, panie Piotrze?
- Jedzie do mojej dzielnicy, bo nie wysiadł na poprzednim przystanku. Wiezie kwiaty, więc jedzie do kobiety. A że kwiaty ładne to i kobieta pewnie ładna.
W mojej dzielnicy są dwie ładne kobiety. Moja kochanka i moja żona. Nie może jechać do mojej kochanki, bo ja tam jadę.
Musi jechać do mojej żony. Moja żona ma dwóch kochanków - Andrzeja i Piotra. Andrzej jest w delegacji.
- Mógłby mi pan skasować bilet, panie Piotrze?
Pani w przedszkolu rozdała dzieciom rysunek kaczki z parasolem do pokolorowania. Zbierając prace zauważyła, że Jasiu pomalował kaczkę na czerwono.
- Jasiu - spytała - ile razy w życiu widziałeś czerwoną kaczkę?
- Tyle samo razy, co kaczkę z parasolem.
- Jasiu - spytała - ile razy w życiu widziałeś czerwoną kaczkę?
- Tyle samo razy, co kaczkę z parasolem.
Chłopiec wyznaje na pierwszej spowiedzi przed przystąpieniem do Komunii:
- Pożądałem żony bliźniego swego.
Kapłanowi aż głos odebrało z wrażenia:
- W tym wieku?!
- Tak, robi lepsze naleśniki, niż mama.
- Pożądałem żony bliźniego swego.
Kapłanowi aż głos odebrało z wrażenia:
- W tym wieku?!
- Tak, robi lepsze naleśniki, niż mama.
Spotykają się kumple i jeden mówi:
- Wiesz właśnie wróciłem z Norwegii, staaary czego ja tam nie widziałem:
niedźwiedzie, renifery po prostu wszystko...
Drugi mówi:
- A fiordy widziałeś?
A ten na to:
- Staary, fiordy to mi z ręki jadły...
- Wiesz właśnie wróciłem z Norwegii, staaary czego ja tam nie widziałem:
niedźwiedzie, renifery po prostu wszystko...
Drugi mówi:
- A fiordy widziałeś?
A ten na to:
- Staary, fiordy to mi z ręki jadły...