- Kochanie, a co byś powiedział, gdybyśmy wzięli ślub w Boże Narodzenie?
- Daj spokój! Po co mamy sobie psuć święta?
- Daj spokój! Po co mamy sobie psuć święta?
Żona do męża:
- A pamiętasz ten film "Nagi instynkt"? Tę scenę, w której Sharon Stone rozkłada nogi?
- Oczywiście, że pamiętam.
- Ale jajek kupić zapomniałeś...
- A pamiętasz ten film "Nagi instynkt"? Tę scenę, w której Sharon Stone rozkłada nogi?
- Oczywiście, że pamiętam.
- Ale jajek kupić zapomniałeś...
Do rodziny Fąfary przyjechała teściowa. Stęskniony za babcią Jasio próbuje usiąść na kolanach.
- Jasiu, usiądź obok mnie na krzesełku.
- Dlaczego?
- Bolą mnie nogi. Musiałam z dworca iść na piechotę.
- Jak to na piechotę? Przecież tata powiedział, że babcię diabli przynieśli.
- Jasiu, usiądź obok mnie na krzesełku.
- Dlaczego?
- Bolą mnie nogi. Musiałam z dworca iść na piechotę.
- Jak to na piechotę? Przecież tata powiedział, że babcię diabli przynieśli.
Ucieka misjonarz przed lwem. Widząc, że nie ma szans, pada na kolana i modli się:
- Panie, jeśli taka jest Twoja wola, spraw, aby w tej bestii obudziła się dusza gorliwego chrześcijanina!
Nagle lew pada na kolana, składa łapy do modlitwy i mówi:
- Pobłogosław Panie te dary, które spożywać będziemy.
- Panie, jeśli taka jest Twoja wola, spraw, aby w tej bestii obudziła się dusza gorliwego chrześcijanina!
Nagle lew pada na kolana, składa łapy do modlitwy i mówi:
- Pobłogosław Panie te dary, które spożywać będziemy.
Wraca podpity Kowalski i od progu woła:
- Za trzy minuty widzę na stole obiad i pół litra!
- Jak to?! - protestuje żona.
- Co takiego?! - wtóruje teściowa.
- A tak to! - replikuje Kowalski - Jestem panem tego domu, czy nie?
Zjadł, wypił i mówi:
- A teraz przelecę teściową!
- Jak to?! - krzyczy żona.
- Tak to! On jest panem tego domu - zgadza się teściowa.
- Za trzy minuty widzę na stole obiad i pół litra!
- Jak to?! - protestuje żona.
- Co takiego?! - wtóruje teściowa.
- A tak to! - replikuje Kowalski - Jestem panem tego domu, czy nie?
Zjadł, wypił i mówi:
- A teraz przelecę teściową!
- Jak to?! - krzyczy żona.
- Tak to! On jest panem tego domu - zgadza się teściowa.
Dwie siostry zakonne - Matematyka i Logika przechadzają się po parku blisko klasztoru.
Jest późno i zaczyna się ściemniać.
Siostra Matematyka: Zauważyłaś tego mężczyznę, który nas śledzi. Co on może od nas chcieć?
Siostra Logika: To logiczne, chcę nas zgwałcić!
SM: O Boże, o Boże, zbliża się do nas, dogoni nas za 2:18m. Co robimy?!
SL: Jedyne logiczne rozwiązanie to przyśpieszyć kroku.
SM: O Boże, o Boże, to nic nie dało!
SL: Oczywiście, logicznie rzecz biorąc on także przyśpieszył.
SM: O Boże, o Boże, dystans się zmniejszył, dogoni nas za 1:44m!
SL: Jedyne logiczne rozwiązanie, to się rozdzielić: ty idź na prawo, ja na lewo.
Logicznie rzecz biorąc, nie może iść za nami obiema.
Mężczyzna decyduje się iść za siostra Logika.
Siostra Matematyka dociera do zakonu całą i zdrowa, ale bardzo zaniepokojona o Logikę,
która wraca kilka minut później.
SM: Siostro Logiko, o Boże dzięki, o Boże! Opowiadaj, opowiadaj co się stało?!
SL: Logicznie rzecz biorąc mężczyzna mógł iść tylko za jedną z nas i wybrał mnie.
SM: Tak, tak wiem, a potem?
SL: Zgodnie z zasadami logiki, ja biegłam coraz szybciej i tak samo robił on.
SM: Tak, tak, a potem?
SL: Zgodnie z logika, dogonił mnie.
SM: O Boże, o Boże, i co zrobiłaś?
SL: Jedyna logiczną w tej sytuacji rzecz: podciągnęłam habit do góry!
SM: O Boże, o mój Boże! A on?
SL: Zgodnie z zasadami logiki: opuścił spodnie!
SM: O Jezus Maria! I co się stało?
SL: Logiczne! Siostra z podkasanym habitem ucieka szybciej niż goniący mężczyzna z opuszczonymi spodniami.
Jest późno i zaczyna się ściemniać.
Siostra Matematyka: Zauważyłaś tego mężczyznę, który nas śledzi. Co on może od nas chcieć?
Siostra Logika: To logiczne, chcę nas zgwałcić!
SM: O Boże, o Boże, zbliża się do nas, dogoni nas za 2:18m. Co robimy?!
SL: Jedyne logiczne rozwiązanie to przyśpieszyć kroku.
SM: O Boże, o Boże, to nic nie dało!
SL: Oczywiście, logicznie rzecz biorąc on także przyśpieszył.
SM: O Boże, o Boże, dystans się zmniejszył, dogoni nas za 1:44m!
SL: Jedyne logiczne rozwiązanie, to się rozdzielić: ty idź na prawo, ja na lewo.
Logicznie rzecz biorąc, nie może iść za nami obiema.
Mężczyzna decyduje się iść za siostra Logika.
Siostra Matematyka dociera do zakonu całą i zdrowa, ale bardzo zaniepokojona o Logikę,
która wraca kilka minut później.
SM: Siostro Logiko, o Boże dzięki, o Boże! Opowiadaj, opowiadaj co się stało?!
SL: Logicznie rzecz biorąc mężczyzna mógł iść tylko za jedną z nas i wybrał mnie.
SM: Tak, tak wiem, a potem?
SL: Zgodnie z zasadami logiki, ja biegłam coraz szybciej i tak samo robił on.
SM: Tak, tak, a potem?
SL: Zgodnie z logika, dogonił mnie.
SM: O Boże, o Boże, i co zrobiłaś?
SL: Jedyna logiczną w tej sytuacji rzecz: podciągnęłam habit do góry!
SM: O Boże, o mój Boże! A on?
SL: Zgodnie z zasadami logiki: opuścił spodnie!
SM: O Jezus Maria! I co się stało?
SL: Logiczne! Siostra z podkasanym habitem ucieka szybciej niż goniący mężczyzna z opuszczonymi spodniami.
Trzy blondynki zginęły w wypadku samochodowym. Po śmierci stają przed bramą niebios. Święty Piotr wita je słowami:
- Możecie dostać się do nieba, jeśli odpowiecie na jedno proste pytanie religijne. Pytanie brzmi: co to jest Wielkanoc?
Pierwsza blondynka odpowiada:
- Wielkanoc to takie święto, kiedy odwiedzamy groby naszych bliskich...
- Źle! Odpowiada Święty Piotr. Nie przestąpisz bram królestwa niebieskiego, bezbożna ignorantko!
Odpowiada druga blondynka:
- Ja wiem! To takie święto, kiedy stroi się choinkę, śpiewa kolędy i rozdaje prezenty!
Święty Piotr załamany wali głową we wrota do niebios, a następnie patrzy z nadzieją na trzecią blondynkę.
Ostatnia blodnie uśmiecha się spokojnie i nawija:
- Wielkanoc to święto zmartychwstania Jezusa Chrystusa, który został ukrzyżowany przez Rzymian. Po tym, jak oddał życie za wszystkich ludzi, został pochowany w pobliskiej grocie, do której wejście zostało zamknięte głazem. Trzeciego dnia Jezus zmartwychwstał...
- Świetnie! Wykrzykuje Święty Piotr, wystarczy, widzę, że znasz Pismo Święte!
Blondynka nawija śmiało dalej:
- ... zmartwychwstał i tak historia powtarza się co roku, Jezus w czasie Wielkanocy odsuwa głaz i wychodzi z groty, patrzy na swój cień i jeśli go zobaczy, to zima będzie sześć tygodni dłuższa...
- Możecie dostać się do nieba, jeśli odpowiecie na jedno proste pytanie religijne. Pytanie brzmi: co to jest Wielkanoc?
Pierwsza blondynka odpowiada:
- Wielkanoc to takie święto, kiedy odwiedzamy groby naszych bliskich...
- Źle! Odpowiada Święty Piotr. Nie przestąpisz bram królestwa niebieskiego, bezbożna ignorantko!
Odpowiada druga blondynka:
- Ja wiem! To takie święto, kiedy stroi się choinkę, śpiewa kolędy i rozdaje prezenty!
Święty Piotr załamany wali głową we wrota do niebios, a następnie patrzy z nadzieją na trzecią blondynkę.
Ostatnia blodnie uśmiecha się spokojnie i nawija:
- Wielkanoc to święto zmartychwstania Jezusa Chrystusa, który został ukrzyżowany przez Rzymian. Po tym, jak oddał życie za wszystkich ludzi, został pochowany w pobliskiej grocie, do której wejście zostało zamknięte głazem. Trzeciego dnia Jezus zmartwychwstał...
- Świetnie! Wykrzykuje Święty Piotr, wystarczy, widzę, że znasz Pismo Święte!
Blondynka nawija śmiało dalej:
- ... zmartwychwstał i tak historia powtarza się co roku, Jezus w czasie Wielkanocy odsuwa głaz i wychodzi z groty, patrzy na swój cień i jeśli go zobaczy, to zima będzie sześć tygodni dłuższa...
Kobieta u psychiatry:
- Panie doktorze, mam ogromny stress i strasznie się przejmuję, że moje dziecko w nocy wypadnie z łóżeczka a ja nie usłyszę!
Psychiatra:
- Niech Pani zwinie dywan..
- Panie doktorze, mam ogromny stress i strasznie się przejmuję, że moje dziecko w nocy wypadnie z łóżeczka a ja nie usłyszę!
Psychiatra:
- Niech Pani zwinie dywan..
Słyszałam, że się rozwiodłaś:
- Tak, traktował mnie jak psa!
- To znaczy?
- Chciał żebym była mu wierna!
- Tak, traktował mnie jak psa!
- To znaczy?
- Chciał żebym była mu wierna!
Mój syn chciał wiedzieć, jak to jest być żonatym...
Powiedziałem, aby zostawił mnie w spokoju, a kiedy tylko to zrobił - zapytałem dlaczego mnie ignoruje!?
Powiedziałem, aby zostawił mnie w spokoju, a kiedy tylko to zrobił - zapytałem dlaczego mnie ignoruje!?
Czym się różni kaczka od teściowej?
- Kaczka zasra całe podwórko, teściowa całe życie.
- Kaczka zasra całe podwórko, teściowa całe życie.
Pewien młody Żyd, który się niedawno się ożenił. Po nocy poślubnej przychodzi do rabina i mówi:
- Rebe, nie wchodzi.
- Nu, a maślił ty? - pyta zafrasowany rabin.
- Nie maślił.
- Nu, czym prędzej namaślij!
Na drugi dzień Żyd ponownie przychodzi do rabina i mówi:
- Rebe, nie wchodzi!
- Nu, a maślił ty?
- Maślił!
- Nu, a smalcził ty?
- Nie smalcził.
- Nu, nasmalczij!
Przychodzi na trzeci dzień i mówi:
- Rebe, nie wchodzi!
- Nu, a maślił ty?
- Maślił!
- Nu, a smalcził ty?
- Smalcził!
- A do szklanki z olejem ty wkładał?
- Nie wkładał.
- Włóż!
Przychodzi Josele na czwarty dzień i mówi:
- Rebe, nie wchodzi!
- Nu, a maślił ty?
- Maślił!
- Nu, a smalcził ty?
- Smalcził!
- Nu, a do szklanki z olejem ty wkładał?
- Nie wchodzi!
- Rebe, nie wchodzi.
- Nu, a maślił ty? - pyta zafrasowany rabin.
- Nie maślił.
- Nu, czym prędzej namaślij!
Na drugi dzień Żyd ponownie przychodzi do rabina i mówi:
- Rebe, nie wchodzi!
- Nu, a maślił ty?
- Maślił!
- Nu, a smalcził ty?
- Nie smalcził.
- Nu, nasmalczij!
Przychodzi na trzeci dzień i mówi:
- Rebe, nie wchodzi!
- Nu, a maślił ty?
- Maślił!
- Nu, a smalcził ty?
- Smalcził!
- A do szklanki z olejem ty wkładał?
- Nie wkładał.
- Włóż!
Przychodzi Josele na czwarty dzień i mówi:
- Rebe, nie wchodzi!
- Nu, a maślił ty?
- Maślił!
- Nu, a smalcził ty?
- Smalcził!
- Nu, a do szklanki z olejem ty wkładał?
- Nie wchodzi!
Dwaj menele Heniek z Mietkiem jak zwykle szwendali się po dworcu w Katowicach. Dwie zakonnice próbowały ich wyminąć z wyraźnym obrzydzeniem:
- Widzisz tych dwóch? Oni chyba nigdy w życiu nie widzieli prysznica!
Kiedy zakonnice już poszły Mietek pyta Heńka:
- Słuchaj, co to właściwie jest ten prysznic?
- Nie wiem, ja jestem niewierzący.
- Widzisz tych dwóch? Oni chyba nigdy w życiu nie widzieli prysznica!
Kiedy zakonnice już poszły Mietek pyta Heńka:
- Słuchaj, co to właściwie jest ten prysznic?
- Nie wiem, ja jestem niewierzący.
Autobus z wycieczką zbliża się do granicy.
- Piwo! Siku! ? po raz któryś z rzędu rozweseleni pasażerowie zmuszają kierowcę do zatrzymania.
Po dłuższej chwili, gdy już z powrotem zajęli miejsca w autokarze, kierowca pyta głośno:
- Czy kogoś wam nie brakuje?
Cisza. Po przekroczeniu granicy do kierowcy podchodzi mężczyzna i lekko bełkocząc mówi:
- Nie ma mojej żony...
- No przecież ? wścieka się kierowca ? przed odjazdem pytałem, czy kogoś wam nie brakuje!
Na to facet:
- Ale mi jej nie brakuje. Mówię tylko, że jej nie ma...
- Piwo! Siku! ? po raz któryś z rzędu rozweseleni pasażerowie zmuszają kierowcę do zatrzymania.
Po dłuższej chwili, gdy już z powrotem zajęli miejsca w autokarze, kierowca pyta głośno:
- Czy kogoś wam nie brakuje?
Cisza. Po przekroczeniu granicy do kierowcy podchodzi mężczyzna i lekko bełkocząc mówi:
- Nie ma mojej żony...
- No przecież ? wścieka się kierowca ? przed odjazdem pytałem, czy kogoś wam nie brakuje!
Na to facet:
- Ale mi jej nie brakuje. Mówię tylko, że jej nie ma...
Prawnik wraca do swojego zaparkowanego BMW, patrzy, a auto ma zbite reflektory i znacznie wgniecioną maskę. Nie ma śladu po samochodzie, który w niego wjechał, ale uspokaja się, kiedy spostrzega kartkę pod wycieraczką:
"Przepraszam. Właśnie wjechałem w twoją Beemkę. Świadkowie, którzy to widzieli, kiwają głowami i uśmiechają się do mnie, bo myślą, że zostawiam swoje nazwisko, adres i telefon. Głupcy! Miłego Dnia!"
"Przepraszam. Właśnie wjechałem w twoją Beemkę. Świadkowie, którzy to widzieli, kiwają głowami i uśmiechają się do mnie, bo myślą, że zostawiam swoje nazwisko, adres i telefon. Głupcy! Miłego Dnia!"