Bush trafił do piekła. Wita go tam sam naczelny Lucyfer i oprowadzając po piekle namawia do wybrania sobie miejsca kaźni. Pokazał mu zalewanych smołą, gotowanych w kotle, szarpanych rozżarzonymi cęgami, łamanych kołem, itd. Gdy tak chodzili uwagę Busha przykuła scena, w której staremu zgrzybiałemu staruszkowi młoda, cudnej urody, naga dziewczyna robiła loda.
- O! Tu mi się podoba! Wybieram to miejsce - krzyknął Bush
- Nie ma sprawy - odparł Lucyfer i zawołał w kierunku owej parki:
- Britney! Już wystarczy! Od dzisiaj pan Bush cię zastąpi.
- O! Tu mi się podoba! Wybieram to miejsce - krzyknął Bush
- Nie ma sprawy - odparł Lucyfer i zawołał w kierunku owej parki:
- Britney! Już wystarczy! Od dzisiaj pan Bush cię zastąpi.
Rzecz się dzieje w czasach wojny w byłej Jugosławii. Trener New York Yankees właśnie skompletował świetną drużynę, brakowało mu tylko dobrego miotacza, na tyle dobrego, żeby ten zapewnił mu zwycięstwo w lidze. Pewnego dnia, oglądając wieczorem w CNN sceny z wojny, zauważa młodego Bośniaka z niesamowitą ręką. Bośniak bierze granat i rzuca w kierunku domu oddalonego o 200 jardów - celnie, drugi rzut w kierunku grupki żołnierzy - idealnie, przejeżdżający transporter IFOR-u, strzał w dziesiątkę. Nie wahając się ani chwili, trener pakuje się i jedzie po Bośniaka. Przywozi go do Stanów, uczy gry w baseball, Jankesi po raz pierwszy zdobywają tytuł. Po wygranej Bośniak biegnie, żeby zadzwonić do matki i jej się pochwalić.
- Nie chcę z tobą rozmawiać - mówi matka - zdradziłeś naszą rodzinę, nie jesteś już moim synem!
- Chyba nie rozumiesz, mamo - odpowiada bohater - właśnie wygrałem w jednym z największych wydarzeń sportowych na świecie, wielbią mnie tłumy!
- To ja ci coś powiem - odpowiada matka - dookoła nas słychać strzały, w przeciągu ostatnich trzech dni twoi bracia zostali pobici do nieprzytomności, a twoja siostra została zgwałcona w biały dzień.
Kobieta zanosi się płaczem, a kiedy się uspokaja, dodaje:
- Nigdy ci nie wybaczę tego, że nakłoniłeś nas na przeprowadzkę do Nowego Jorku!
- Nie chcę z tobą rozmawiać - mówi matka - zdradziłeś naszą rodzinę, nie jesteś już moim synem!
- Chyba nie rozumiesz, mamo - odpowiada bohater - właśnie wygrałem w jednym z największych wydarzeń sportowych na świecie, wielbią mnie tłumy!
- To ja ci coś powiem - odpowiada matka - dookoła nas słychać strzały, w przeciągu ostatnich trzech dni twoi bracia zostali pobici do nieprzytomności, a twoja siostra została zgwałcona w biały dzień.
Kobieta zanosi się płaczem, a kiedy się uspokaja, dodaje:
- Nigdy ci nie wybaczę tego, że nakłoniłeś nas na przeprowadzkę do Nowego Jorku!
Facet z USA zwiedzał Polskę i się zgubił. Zobaczył rolnika pracującego na polu i zatrzymał się zapytać o wskazówki. Rolnik powiedział mu, jak dostać się do głównej drogi. Facet chciał trochę pogadać, więc pyta:
- To pańska ziemia?
- Taak - odpowiedział rolnik.
- Duża jest?
- No, zaczyna się tam gdzie płynie strumień przy drodze, ciągnie się przez wzgórze aż do tego miejsca, gdzie widać to wielkie drzewo. Sięga od tamtej stodoły do tej wielkiej sterty kamieni, tego płotu i biegnie aż do tej drogi.
- To piękne miejsce. Ale opowiem panu o mojej ziemi w Stanach. Wsiadam do mojego samochodu na jednym końcu mojej farmy o wczesnym ranku. Jadę cały dzień i dopiero kiedy słońce zachodzi, docieram do końca mojej posiadłości. Co pan o tym myśli?
Rolnik myśli przez chwilę i mówi:
- Też miałem kiedyś taki samochód
- To pańska ziemia?
- Taak - odpowiedział rolnik.
- Duża jest?
- No, zaczyna się tam gdzie płynie strumień przy drodze, ciągnie się przez wzgórze aż do tego miejsca, gdzie widać to wielkie drzewo. Sięga od tamtej stodoły do tej wielkiej sterty kamieni, tego płotu i biegnie aż do tej drogi.
- To piękne miejsce. Ale opowiem panu o mojej ziemi w Stanach. Wsiadam do mojego samochodu na jednym końcu mojej farmy o wczesnym ranku. Jadę cały dzień i dopiero kiedy słońce zachodzi, docieram do końca mojej posiadłości. Co pan o tym myśli?
Rolnik myśli przez chwilę i mówi:
- Też miałem kiedyś taki samochód
W czasach kiedy Amerykanie szykowali się do lotu na księżyc, do NASA zgłosił się pewien Indianin i zapytał, czy jeśli na księżycu spotkają jakąś cywilizację, mogliby im przekazać wiadomość od Indian. Ludzie z NASA się zgodzili, Indianin podał im małą karteczkę, na której zapisane było kilka słów w nieznanym, archaicznym indiańskim dialekcie. Na pytanie, jak brzmi wiadomość, Indianin nie odpowiedział. Ludzie z NASA chodzili po indiańskich osiedlach i prosili ludzi, by przetłumaczyli tajemniczą wiadomość. Tamci jednak tylko się uśmiechali i odmawiali odpowiedzi. W końcu na jednym z mniej znanych uniwersytetów znaleźli antropologa, który znał większość indiańskich dialektów. Przeczytał wiadomość i również zaczął się śmiać:
- Co tu jest napisane? - pyta człowiek z NASA.
- Uważajcie! Te skurwysyny przyszły po waszą ziemię!
- Co tu jest napisane? - pyta człowiek z NASA.
- Uważajcie! Te skurwysyny przyszły po waszą ziemię!
Na konferencji prasowej pytają Busha:
- Czy ma pan dowody na to, że Irak posiada broń masowego rażenia?
Bush odpowiada:
- Oczywiście. Departament Stanu zachował starannie wszystkie faktury.
- Czy ma pan dowody na to, że Irak posiada broń masowego rażenia?
Bush odpowiada:
- Oczywiście. Departament Stanu zachował starannie wszystkie faktury.
Przed ślubem powinno posadzić się przyszłego małżonka przed komputerem z wolnym internetem żeby zobaczyć jaki jest naprawdę.
Najlepszą dietą jest dieta roślinna: chmiel, żyto, tytoń i konopie?
- Dlaczego faceci noszą zdjęcie dziewczyny w portfelu?
- Żeby przypominało, że w tym miejscu mogły być pieniądze?
- Żeby przypominało, że w tym miejscu mogły być pieniądze?
- Arabska linia zaufania. W czym mogę pomóc?
- Mam myśli samobójcze...
- Doskonale! Potrafi pan może pilotować samolot?
- Mam myśli samobójcze...
- Doskonale! Potrafi pan może pilotować samolot?
Jeśli kobieta włącza wycieraczki kiedy nie pada, to znaczy, że będzie skręcać.
Sklep mięsny. Przychodzi facet i mówi:
- Dzień dobry, czy jest mielone?
- Mielimy- odpowiada ekspedientka
- Świetnie - to ja poczekam.
- Wczorej mielimy
- Dzień dobry, czy jest mielone?
- Mielimy- odpowiada ekspedientka
- Świetnie - to ja poczekam.
- Wczorej mielimy
Do domu bogatego małżeństwa wtargnęli rabusie.
- Złoto jest? - pytają.
- Jest - mówi mąż - 100 kg.
- To nie gadaj, tylko dawaj!
Mąż odwraca się w stronę sypialni i głośno woła:
- Krysiu, złoto moje, wstawaj! Panowie przyszli po ciebie!
- Złoto jest? - pytają.
- Jest - mówi mąż - 100 kg.
- To nie gadaj, tylko dawaj!
Mąż odwraca się w stronę sypialni i głośno woła:
- Krysiu, złoto moje, wstawaj! Panowie przyszli po ciebie!
Idzie turysta przez gory, widzi bace kucajacego pod krzakiem.
- hej baco, co robisz?
- a srom.
- a spodnie?
- łosz k**wa...
- hej baco, co robisz?
- a srom.
- a spodnie?
- łosz k**wa...
Wędrujący turysta spotyka chłopa:
- Hej! Daleko do wsi? - woła do spotkanego.
- Nieee. Trzeba iść ścieżką prosto, potem skręcić w lewo, przejść przez pole konopi. Dalej będzie mówiąca rzeka
- Hej! Daleko do wsi? - woła do spotkanego.
- Nieee. Trzeba iść ścieżką prosto, potem skręcić w lewo, przejść przez pole konopi. Dalej będzie mówiąca rzeka
- Czym się różni rudy od pszczoły?
- Rudy nie bzyka
- Rudy nie bzyka