Spotykają się trzej 20-letni koledzy i postanawiają oblać urodziny:
- No, to gdzie idziemy?
- Może do baru "Pod Podkową"?
- Dlaczego tam?
- Bo tam są niezłe kelnerki.
W wieku 40 lat koledzy znów się spotykają:
- To gdzie idziemy?
- Może do baru "Pod Podkową"?
- Dlaczego tam?
- Bo tam jest dość tanie piwo.
Spotykają się znów w wieku 70 lat:
- To gdzie idziemy?
- Może do baru "Pod Podkową"?
- Dlaczego akurat tam?
- Bo jest tam nie ma schodów.
W wieku 90 lat znów się spotykają:
- No, to gdzie idziemy?
- Może do baru "Pod Podkową"?
- Czemu tam?
- Bo tam jeszcze nie byliśmy.
- No, to gdzie idziemy?
- Może do baru "Pod Podkową"?
- Dlaczego tam?
- Bo tam są niezłe kelnerki.
W wieku 40 lat koledzy znów się spotykają:
- To gdzie idziemy?
- Może do baru "Pod Podkową"?
- Dlaczego tam?
- Bo tam jest dość tanie piwo.
Spotykają się znów w wieku 70 lat:
- To gdzie idziemy?
- Może do baru "Pod Podkową"?
- Dlaczego akurat tam?
- Bo jest tam nie ma schodów.
W wieku 90 lat znów się spotykają:
- No, to gdzie idziemy?
- Może do baru "Pod Podkową"?
- Czemu tam?
- Bo tam jeszcze nie byliśmy.
Władymir wiedział, że żaden z niego przystojniak. Ale załamał się, kiedy szedł koło prostytutek, a te zaczęły udawać, że czekają na autobus.
Zjadł wilk babcię, przebrał się w jej odzież, położył się do jej łóżka i zaczął czekać na Czerwonego Kapturka.
Niestety nie zdawał sobie sprawy z tego, że z dziadka jest jeszcze taki kogut...
Niestety nie zdawał sobie sprawy z tego, że z dziadka jest jeszcze taki kogut...
Żona do męża:
- Tobie to wszystko się kojarzy z seksem!
- Nieprawda, Ty nie.
- Tobie to wszystko się kojarzy z seksem!
- Nieprawda, Ty nie.
Do gabinetu urologa wpada zdenerwowany facet i od progu krzyczy:
- Panie doktorze, nie chce mi stanąć!
Stareńki doktor unosi wzrok i z zaciekawieniem pyta:
- A kogo konkretnie chciałby pan tu i teraz wyjeb*ć?
- Panie doktorze, nie chce mi stanąć!
Stareńki doktor unosi wzrok i z zaciekawieniem pyta:
- A kogo konkretnie chciałby pan tu i teraz wyjeb*ć?
Sądzony jest gość podejrzany o morderstwo. Są poszlaki, ale nie ma trupa. Adwokat rozpoczyna przemowę:
- Szanowni przysięgli! Mam dla was niespodziankę - w ciągu jednej minuty drzwi do tej sali przekroczy człowiek, którego uważa się za zamordowanego przez mojego klienta.
I popatrzył na drzwi. Przysięgli, zdziwieni, także się wpatrywali. Minęła minuta i druga, ale nic się nie stało. W końcu adwokat mówi:
- Istotnie, nie byłem szczery. Ale patrzyliście z oczekiwaniem na drzwi. To oznacza, że macie wątpliwości co do winy mojego klienta. Dlatego wnioskuję o rozstrzygnięcie tych wątpliwości na jego korzyść, czyli o uniewinnienie.
Przysięgli udali się na naradę. Po jakimś czasie wracają i ogłaszają werdykt - winny!
Zaskoczony adwokat pyta:
- Ale dlaczego? Przecież wszyscy widzieliśmy, jak wpatrywaliście się w drzwi!
Przewodniczący rady odpowiedział:
- Myśmy się wpatrywali, ale pański klient nie.
- Szanowni przysięgli! Mam dla was niespodziankę - w ciągu jednej minuty drzwi do tej sali przekroczy człowiek, którego uważa się za zamordowanego przez mojego klienta.
I popatrzył na drzwi. Przysięgli, zdziwieni, także się wpatrywali. Minęła minuta i druga, ale nic się nie stało. W końcu adwokat mówi:
- Istotnie, nie byłem szczery. Ale patrzyliście z oczekiwaniem na drzwi. To oznacza, że macie wątpliwości co do winy mojego klienta. Dlatego wnioskuję o rozstrzygnięcie tych wątpliwości na jego korzyść, czyli o uniewinnienie.
Przysięgli udali się na naradę. Po jakimś czasie wracają i ogłaszają werdykt - winny!
Zaskoczony adwokat pyta:
- Ale dlaczego? Przecież wszyscy widzieliśmy, jak wpatrywaliście się w drzwi!
Przewodniczący rady odpowiedział:
- Myśmy się wpatrywali, ale pański klient nie.
Podszedł do mnie jakiś koleś i powiedział:
- Burger i frytki.
- Na miejscu, czy na wynos?
- Pie*dol się!
Uwielbiam być kucharzem w więzieniu.
- Burger i frytki.
- Na miejscu, czy na wynos?
- Pie*dol się!
Uwielbiam być kucharzem w więzieniu.
- Czemu rozstałeś się z Leną?
- A bo mi ciągle gadała "Ty mnie już nie kochasz!".
- No i?
- Przekonała mnie.
- A bo mi ciągle gadała "Ty mnie już nie kochasz!".
- No i?
- Przekonała mnie.
Mistrz w pchnięciu kulą mówi do trenera.
- Dziś muszę pokazać klasę... Na trybunie siedzi moja teściowa.
Trener na to:
- Nie ma szans, nie dorzucisz...
- Dziś muszę pokazać klasę... Na trybunie siedzi moja teściowa.
Trener na to:
- Nie ma szans, nie dorzucisz...
Pewien facet poszedł do psychiatry, ponieważ twierdził, że jest myszą.
Po kilku miesiącach przyszedł zadowolony do lekarza z butelką koniaku.
- Panie doktorze, jestem w 100% zdrowy, dziękuję panu!
- Nie ma za co, przecież to moja praca.
Pewnego dnia ten sam facet przyszedł na wizytę kontrolną. Z przerażeniem w głosie mówi do lekarza:
- Panie doktorze, widziałem kota!
- No tak, ale to przecież nic takiego. W końcu wie pan już, że nie jest pan myszą.
- Dobrze, ale czy kot wie?
Po kilku miesiącach przyszedł zadowolony do lekarza z butelką koniaku.
- Panie doktorze, jestem w 100% zdrowy, dziękuję panu!
- Nie ma za co, przecież to moja praca.
Pewnego dnia ten sam facet przyszedł na wizytę kontrolną. Z przerażeniem w głosie mówi do lekarza:
- Panie doktorze, widziałem kota!
- No tak, ale to przecież nic takiego. W końcu wie pan już, że nie jest pan myszą.
- Dobrze, ale czy kot wie?
Rosyjski oligarcha zwiedza Luwr.
Przewodnik:
- No i jak Panu podoba?
- Ładnie. Skromnie, ale ładnie.
Przewodnik:
- No i jak Panu podoba?
- Ładnie. Skromnie, ale ładnie.
- Kochanie, czy podnieca cię, gdy wkładam sobie palec w pupę?
- Zwariowałeś, Janusz?! Przecież to obrzydliwe!
- To zacznij kupować porządny papier toaletowy.
- Zwariowałeś, Janusz?! Przecież to obrzydliwe!
- To zacznij kupować porządny papier toaletowy.
Telefon w hotelowej recepcji:
- Dzień dobry, dzwonię z pokoju 303. Moglibyście przysłać kogoś z obsługi? Kłócę się właśnie z żoną i zagroziła, że wyskoczy przez okno.
- Przepraszam, ale to państwa prywatny problem.
- Zgoda, ale to cholerne okno się nie otwiera, a to już wasz problem.
- Dzień dobry, dzwonię z pokoju 303. Moglibyście przysłać kogoś z obsługi? Kłócę się właśnie z żoną i zagroziła, że wyskoczy przez okno.
- Przepraszam, ale to państwa prywatny problem.
- Zgoda, ale to cholerne okno się nie otwiera, a to już wasz problem.
Przychodzi facet do dyrektora cyrku z psem na smyczy i niedużym pudełkiem w ręku. Twierdzi, że jest w stanie pokazać niesamowity numer, potrzebne jest mu tylko pianino. Przechodzą do pomieszczenia z pianinem. Facet sadza psa przy instrumencie, a na nim stawia jeża, którego przed chwilą wyjął z pudełka. Pies zaczyna grać, a jeż pogwizduje do rytmu.
Dyrektor cyrku jest zachwycony.
- Zatrudniam pana od razu, ale muszę wiedzieć na czym polega trick.
- Tak naprawdę to pies gra i gwiżdże, jeż tylko udaje.
Dyrektor cyrku jest zachwycony.
- Zatrudniam pana od razu, ale muszę wiedzieć na czym polega trick.
- Tak naprawdę to pies gra i gwiżdże, jeż tylko udaje.
Moja teściowa złamała ostatnio nogę. Z braku miejsc na ortopedii postanowiono, chwilowo, umieścić ją na oddziale dla ludzi w śpiączce. Po godzinie większość pacjentów uciekła, nie mogąc dłużej znieść jej pie*dolenia.