Dzwoni kierowca tira do szefa:
- Szefie rozjechałem psa.
- Auto całe?
- Całe.
- To go zakop i jedź dalej.
To go zakopał i znów dzwoni do szefa.
- Szefie zakopałem go.
- No to po co znowu dzwonisz?
- Bo nie wiem co z radiowozem zrobić.
- Szefie rozjechałem psa.
- Auto całe?
- Całe.
- To go zakop i jedź dalej.
To go zakopał i znów dzwoni do szefa.
- Szefie zakopałem go.
- No to po co znowu dzwonisz?
- Bo nie wiem co z radiowozem zrobić.
Żona mówi do męża.
- Kochanie, co kupimy matce na urodziny?
- Wiem, że chciała co coś na prąd. Może krzesło?
- Kochanie, co kupimy matce na urodziny?
- Wiem, że chciała co coś na prąd. Może krzesło?
Sa dwa okopy: niemiecki i polski.
I tak walczą ze soba, strzelają do siebie, ale jak na razie zadna ze stron nikogo nie trafila. Az wreszcie jeden z Polaków powiedział:
- Te, jakie jest najpopularniejsze imie niemieckie?
- Hmmmm... Może Hans?
- O! Dobre! Krzykniemy Hans, i może jakiś jeleń się wychyli to go zastrzelimy. No i wołają:
- Hans!
- Ja!? - Szwab sie wychylił... JEB! Dostał kulkę.
- Hans!
- Ja!? - JEB! Następny...
- Hans!
- Ja!? - JEB!
I tak ich powybijali, zostało tylko kilku... Siedzą te szwaby i myślą:
- Może my tez tak zrobimy?
- Ja! Jakie jest popularne imię polskie?
- Zdzichu?
- Ja gut!
I ryczą:
- Zdzichu!
- (cisza)
- Zdzichu!
- (cisza)
- Zdzichu!
- Zdzicha nie ma jest na wakacjach... To ty Hans?
- Ja!
- JEB!
I tak walczą ze soba, strzelają do siebie, ale jak na razie zadna ze stron nikogo nie trafila. Az wreszcie jeden z Polaków powiedział:
- Te, jakie jest najpopularniejsze imie niemieckie?
- Hmmmm... Może Hans?
- O! Dobre! Krzykniemy Hans, i może jakiś jeleń się wychyli to go zastrzelimy. No i wołają:
- Hans!
- Ja!? - Szwab sie wychylił... JEB! Dostał kulkę.
- Hans!
- Ja!? - JEB! Następny...
- Hans!
- Ja!? - JEB!
I tak ich powybijali, zostało tylko kilku... Siedzą te szwaby i myślą:
- Może my tez tak zrobimy?
- Ja! Jakie jest popularne imię polskie?
- Zdzichu?
- Ja gut!
I ryczą:
- Zdzichu!
- (cisza)
- Zdzichu!
- (cisza)
- Zdzichu!
- Zdzicha nie ma jest na wakacjach... To ty Hans?
- Ja!
- JEB!
Jeden kolega pewnego dnia oznajmił, że piwo zawiera żeńskie hormony. Zdecydowaliśmy się, że zbadamy to naukowo. Tak więc, tylko i wyłącznie dla celów naukowych każdy z nas wypił po 10 piw.
Oto co stwierdziliśmy:
1. Przybraliśmy na wadze.
2. Dużo mówiliśmy chociaż nic konkretnego żeśmy tym nie powiedzieli.
3. Mieliśmy problem z prowadzeniem samochodu.
4. Było niemożliwe abyśmy logicznie myśleli.
5. Nie udało nam się przyznać do błędu chociaż była to oczywisty nasz błąd.
6. Każdy z nas wierzył, że jest pępkiem świata.
7. Bolała nas głowa i nie mieliśmy ochoty na sex.
8. Nasze emocje nie dały się opanować.
9. Trzymaliśmy się razem za ręce.
10. Szczytem wszystkiego było, że musieliśmy co 10 minut iść do toalety i to wszyscy naraz.
Oto co stwierdziliśmy:
1. Przybraliśmy na wadze.
2. Dużo mówiliśmy chociaż nic konkretnego żeśmy tym nie powiedzieli.
3. Mieliśmy problem z prowadzeniem samochodu.
4. Było niemożliwe abyśmy logicznie myśleli.
5. Nie udało nam się przyznać do błędu chociaż była to oczywisty nasz błąd.
6. Każdy z nas wierzył, że jest pępkiem świata.
7. Bolała nas głowa i nie mieliśmy ochoty na sex.
8. Nasze emocje nie dały się opanować.
9. Trzymaliśmy się razem za ręce.
10. Szczytem wszystkiego było, że musieliśmy co 10 minut iść do toalety i to wszyscy naraz.
Żona pyta męża:
- Czy widziałeś kiedyś pogięty banknot 100 zł?
Mąż na to znudzonym głosem:
- Nie.
- To popatrz na to... - mówi żona i gniecie banknot 100 zł.
Po chwili znowu pyta męża:
- Czy widziałeś pogięty banknot 200 zł?
- Nie - ponownie odpowiada znudzonym głosem mąż.
- To popatrz na to... - mówi żona i gniecie banknot 200 zł.
Następnie pyta:
- A widziałeś pogięte 100 tys. zł?
Mąż na to zaciekwionym głosem odpowiada:
- Nie.
- To sobie zobacz, stoi w garażu...
- Czy widziałeś kiedyś pogięty banknot 100 zł?
Mąż na to znudzonym głosem:
- Nie.
- To popatrz na to... - mówi żona i gniecie banknot 100 zł.
Po chwili znowu pyta męża:
- Czy widziałeś pogięty banknot 200 zł?
- Nie - ponownie odpowiada znudzonym głosem mąż.
- To popatrz na to... - mówi żona i gniecie banknot 200 zł.
Następnie pyta:
- A widziałeś pogięte 100 tys. zł?
Mąż na to zaciekwionym głosem odpowiada:
- Nie.
- To sobie zobacz, stoi w garażu...
- Skąd Sokrates wiedział, że nic nie wie?
- Żona mu powiedziała.
- Żona mu powiedziała.
Kubal został przedstawicielem firmy produkującej światowej klasy odkurzacze. Z dumną miną wkracza do domu Fąfary z prezentacją, a Fąfara z przerażeniem patrzy jak Kubal bierze wiadro z krowim łajnem i rozsmarowuje je po ścianach, podłogach i dywanach.
- Panie Fąfara, niech się Pan nic nie boi, ten odkurzacz to wszystko wciągnie, a jak coś zostanie to ja to zjem.
- Panie Kubal, a chcesz pan keczup?
- A po co mi keczup?
- Bo mi wczoraj elektrownia prąd odcięła...
- Panie Fąfara, niech się Pan nic nie boi, ten odkurzacz to wszystko wciągnie, a jak coś zostanie to ja to zjem.
- Panie Kubal, a chcesz pan keczup?
- A po co mi keczup?
- Bo mi wczoraj elektrownia prąd odcięła...
Mąż mówi do żony:
- Kochanie wymyśliłem nową zabawę łóżkową, kupiłem smakowe prezerwatywy. Będę zakładał jedną po drugiej a ty będziesz odgadywała jaki to smak.
- Podoba mi się ten pomysł - odpowiedziała.
- To wskakuj pod kołdrę - mówi mąż.
Żonka wsunęła się pod kołdrę, po chwili krzyczy zadowolona:
- Serowo-cebulowy!
- Czekaj głupia, jeszcze nie założyłem.
- Kochanie wymyśliłem nową zabawę łóżkową, kupiłem smakowe prezerwatywy. Będę zakładał jedną po drugiej a ty będziesz odgadywała jaki to smak.
- Podoba mi się ten pomysł - odpowiedziała.
- To wskakuj pod kołdrę - mówi mąż.
Żonka wsunęła się pod kołdrę, po chwili krzyczy zadowolona:
- Serowo-cebulowy!
- Czekaj głupia, jeszcze nie założyłem.
Przychodzi baba do apteki i mówi do aptekarza, że chce kupić arszenik.
- Po co pani arszenik? - pyta aptekarz.
- Chcę otruć mojego męża, który mnie zdradza.
- Droga pani, nie mogę pani sprzedać arszeniku, aby pani zabiła męża, nawet w przypadku gdy sypia z inną kobietą.
Na to kobieta wyciąga zdjęcie na którym jej mąż kocha się z żoną aptekarza.
- Oooo! - mówi aptekarz - nie wiedziałem, że ma pani receptę!
- Po co pani arszenik? - pyta aptekarz.
- Chcę otruć mojego męża, który mnie zdradza.
- Droga pani, nie mogę pani sprzedać arszeniku, aby pani zabiła męża, nawet w przypadku gdy sypia z inną kobietą.
Na to kobieta wyciąga zdjęcie na którym jej mąż kocha się z żoną aptekarza.
- Oooo! - mówi aptekarz - nie wiedziałem, że ma pani receptę!
- Mamo.. czy ja jestem adoptowany?
- Byłeś... ale cię oddali.
- Byłeś... ale cię oddali.
Zastanawiali się na Ukrainie, co posadzić wokół Czarnobyla:
- Buraki.
- Nie, bo krowy pozdychają.
- No to może ziemniaki.
- Nie, bo się ludzi potruje.
- A to ch*j. Posadzimy tytoń, a na papierosach napiszemy MINISTER ZDROWIA OSTRZEGA PO RAZ OSTATNI.
- Buraki.
- Nie, bo krowy pozdychają.
- No to może ziemniaki.
- Nie, bo się ludzi potruje.
- A to ch*j. Posadzimy tytoń, a na papierosach napiszemy MINISTER ZDROWIA OSTRZEGA PO RAZ OSTATNI.
Kowalski wraca do domu z pracy, ma już usiąść przed telewizorem, ale słyszy
charakterystyczne odgłosy dobiegające zza ściany od sąsiada.
- Ten sąsiad zaczyna mnie już wpieniać! Idę mu powiedzieć, żeby ciszej pukał te swoje panienki!
- Mama chciała mu to samo powiedzieć z godzinę temu - mówi Jasio.
- I co, powiedziała? - pyta ojciec.
- Nie wiem, jeszcze nie wróciła...
charakterystyczne odgłosy dobiegające zza ściany od sąsiada.
- Ten sąsiad zaczyna mnie już wpieniać! Idę mu powiedzieć, żeby ciszej pukał te swoje panienki!
- Mama chciała mu to samo powiedzieć z godzinę temu - mówi Jasio.
- I co, powiedziała? - pyta ojciec.
- Nie wiem, jeszcze nie wróciła...
Kowalski wraca od dentysty.
- I co z zębem? - pyta żona.
- Dwa wyrwał.
- Ale mówiłeś że tylko jeden cię bolał.
- Nie miał wydać.
- I co z zębem? - pyta żona.
- Dwa wyrwał.
- Ale mówiłeś że tylko jeden cię bolał.
- Nie miał wydać.
- Uprawiamy z mężem seks trzy razy w tygodniu.
- A my - raz.
- Przecież ty nie masz męża!
- Myślałam, że cały czas mówimy o twoim...
- A my - raz.
- Przecież ty nie masz męża!
- Myślałam, że cały czas mówimy o twoim...
Siedziałem wczoraj w pubie, waliłem szota za szotem i obserwowałem, jak kobitce na stołku obok zmniejsza się nos, powiększają piersi i pojawia się talia.