Żona z kochankiem w łóżku, a tu do drzwi puka mąż, więc kobicina gołego kochanka upycha w szafie. Mąż zmęczony po pracy szybko kładzie się do łóżka i zasypia. Tymczasem kochanek okryty futrem wypełza z szafy.
Mąż się budzi:
- Kto tam?
- Mol...
- A futro?
- Aaa, zjem w domu...
Mąż się budzi:
- Kto tam?
- Mol...
- A futro?
- Aaa, zjem w domu...
Rozmowa dwóch studentów:
- Jeżeli dziekan nie odwoła swoich słów to jutro wypierdalam z tej uczelni!
- Jak to? A co on takiego powiedział?
- Wypierdalaj z tej uczelni!
- Jeżeli dziekan nie odwoła swoich słów to jutro wypierdalam z tej uczelni!
- Jak to? A co on takiego powiedział?
- Wypierdalaj z tej uczelni!
Na stołówce studenckiej dosiada się młody studencik do stołu przy którym je obiad pan docent.
- Orły nie przywykły jadać z prosiętami... - stwierdza spokojnie docent wachlując łyżką zupę.
- O przepraszam panie docencie! - stwierdza student zabierając swój talerz i dodając - już odfruwam!
- Orły nie przywykły jadać z prosiętami... - stwierdza spokojnie docent wachlując łyżką zupę.
- O przepraszam panie docencie! - stwierdza student zabierając swój talerz i dodając - już odfruwam!
Fred był wiernym chrześcijaninem i znalazł się w szpitalu, bliski śmierci.
Rodzina wezwała pastora, by został z nimi.
Pastor stanął przy łóżku.
Stan Freda wyraźnie się pogorszył i gorączkowo gestykulował o coś do pisania.
Duchowny miłosiernie wręczył mu długopis i kartkę, a Fred ostatniem sił, pośpiesznie napisał coś na kartce po czym wyzionął ducha...
Pastor pomyślał, że nie będzie dobrze, jeśli teraz odczyta notatkę, więc włożył ją do kieszeni.
Na pogrzebie, kiedy pastor kończył kazanie, wyjął kartkę napisaną przez Freda...
- Wiecie, Fred wręczył mi tuż przed śmiercią karteczkę. Nie czytałem jej, ale znając Freda, zostawił tam słowo natchnienia i otuchy dla nas wszystkich.
Wyjął kartkę i przeczytał:
- Ch*ju, stoisz na mojej rurze tlenowej!
Rodzina wezwała pastora, by został z nimi.
Pastor stanął przy łóżku.
Stan Freda wyraźnie się pogorszył i gorączkowo gestykulował o coś do pisania.
Duchowny miłosiernie wręczył mu długopis i kartkę, a Fred ostatniem sił, pośpiesznie napisał coś na kartce po czym wyzionął ducha...
Pastor pomyślał, że nie będzie dobrze, jeśli teraz odczyta notatkę, więc włożył ją do kieszeni.
Na pogrzebie, kiedy pastor kończył kazanie, wyjął kartkę napisaną przez Freda...
- Wiecie, Fred wręczył mi tuż przed śmiercią karteczkę. Nie czytałem jej, ale znając Freda, zostawił tam słowo natchnienia i otuchy dla nas wszystkich.
Wyjął kartkę i przeczytał:
- Ch*ju, stoisz na mojej rurze tlenowej!
Ile żyje dżdżownica złapana przez wędkarza?
- Dwa dni z hakiem.
- Dwa dni z hakiem.
Co by było, gdyby Trzej Królowie okazali się być Trzema Królowymi?
- Po prostu spytałyby o drogę.
- Dotarłyby w porę.
- Pomogłyby przy porodzie.
- Wysprzątałyby stajenkę.
- Przyniosłyby przydatne prezenty.
- ... i coś do jedzenia.
Ale... co by powiedziały w drodze powrotnej? Zaraz po opuszczeniu Betlejem...
- Widziałyście, jakie sandały Maryja założyła do swojej tuniki?
- Ten mały nic a nic nie jest podobny do Józefa...
- Jak oni mogą wytrzymać z tyloma zwierzakami?
- ... a ich osiołek jest już całkiem na wyczerpaniu...
- Mówią, że Józef jest bezrobotny.
- Chciałabym tylko wiedzieć, kiedy oddadzą garnek, w którym przyniosłyśmy łazanki.
- Dziewica? Koń by się uśmiał. Ja znam Maryję jeszcze z uczelni.
- Po prostu spytałyby o drogę.
- Dotarłyby w porę.
- Pomogłyby przy porodzie.
- Wysprzątałyby stajenkę.
- Przyniosłyby przydatne prezenty.
- ... i coś do jedzenia.
Ale... co by powiedziały w drodze powrotnej? Zaraz po opuszczeniu Betlejem...
- Widziałyście, jakie sandały Maryja założyła do swojej tuniki?
- Ten mały nic a nic nie jest podobny do Józefa...
- Jak oni mogą wytrzymać z tyloma zwierzakami?
- ... a ich osiołek jest już całkiem na wyczerpaniu...
- Mówią, że Józef jest bezrobotny.
- Chciałabym tylko wiedzieć, kiedy oddadzą garnek, w którym przyniosłyśmy łazanki.
- Dziewica? Koń by się uśmiał. Ja znam Maryję jeszcze z uczelni.
Trzech nauczycieli za czasów PRL chciało wyjechać za granicę, ale potrzebne im były zaświadczenia od milicji, że mogą opuścić granicę. Poszli więc na komendę i wchodzą po kolei. Pierwszy wszedł nauczyciel z podstawówki i za chwilę wychodzi. Pozostali od razu pytają czy dostał pozwolenie. On na smutny odpowiada, że nie dostał. Wchodzi drugi nauczyciel z liceum.
Za chwilę wraca i ta sama sytuacja: nie dostał.
Wchodzi trzeci nauczyciel ze szkoły specjalnej.
Nie ma go z pięć minut.
W końcu wychodzi zadowolony, że dostał pozwolenie.
Koledzy zdziwieni pytają się jak on to zrobił, a on na to mówi tak:
- Podszedłem do milicjanta, położyłem mu podanie na biurku i mówię mu:
- Tu podpisz i jeszcze tu i tu, tak jak cię w szkole uczyłem
Za chwilę wraca i ta sama sytuacja: nie dostał.
Wchodzi trzeci nauczyciel ze szkoły specjalnej.
Nie ma go z pięć minut.
W końcu wychodzi zadowolony, że dostał pozwolenie.
Koledzy zdziwieni pytają się jak on to zrobił, a on na to mówi tak:
- Podszedłem do milicjanta, położyłem mu podanie na biurku i mówię mu:
- Tu podpisz i jeszcze tu i tu, tak jak cię w szkole uczyłem
Studentowi straszliwie podobała się koleżanka z roku. Postanowił więc, że doprowadzi "do konsumpcji tego rodzącego się uczucia". Wymyślił plan. Po pierwsze kolacja w dobrej restauracji. Po drugie wizyta u niego na stancji. No i na koniec konsumpcja właściwa. Zaczął wprowadzać plan w życie. Zaprosił dziewczynę do restauracji w Grand Hotelu, siedli przy stoliku, kelner przynosi menu. Tu następuje lekki szok u chłopaka, gdyż dziewczyna wybiera kilka przekąsek, danie właściwe, jakieś wino i to wszystko z "górnego przedziału cenowego". No ale czego się nie robi, żeby zdobyć kobietę. "Odbiję to sobie u mnie na stancji" - myśli student. Gdy kelner dostarcza potrawy i stolik jest już prawie cały zastawiony chłopak pyta:
- Czy ty zawsze tak dużo jesz?
- Nie - odpowiada dziewczyna - tylko wtedy gdy mam okres...
- Czy ty zawsze tak dużo jesz?
- Nie - odpowiada dziewczyna - tylko wtedy gdy mam okres...
W przedziale pociągu pasażerowie zaczynają opowiadać dowcipy:
- Dlaczego policjanci nie jedzą ogórków kiszonych?
- ?
- Bo im się głowa do słoika nie mieści.
Na to mała dziewczynka
- Wcale nie! Mój tatuś jest policjantem i je ogórki!
Odzywa się milczący dotąd pasażer:
- Chyba z beczki.
- Dlaczego policjanci nie jedzą ogórków kiszonych?
- ?
- Bo im się głowa do słoika nie mieści.
Na to mała dziewczynka
- Wcale nie! Mój tatuś jest policjantem i je ogórki!
Odzywa się milczący dotąd pasażer:
- Chyba z beczki.
Po długiej męczącej nocy,wchodzi rycerz do swojego szałasu z zakrwawioną twarzą.
Obudzony giermek podbiega do niego i pyta:
-Wielmożny panie czy to na twarzy to od miecza?
-Nie mój drogi - od pochwy!
Obudzony giermek podbiega do niego i pyta:
-Wielmożny panie czy to na twarzy to od miecza?
-Nie mój drogi - od pochwy!
Pamiętasz te urocze różnice, które tak was kręciły na początku związku?
Po 20 latach małżeństwa policja nazywa je "motywem".
Po 20 latach małżeństwa policja nazywa je "motywem".
Kobieta dzwoni do radia i mówi:
- Znalazłam portfel, a w nim 3000 zł i czek na tysiąc euro. Portfel jest pana Stanisława Kowalskiego zamieszkałego przy ul. Czerskiej 10a w Warszawie. I mam gorącą prośbę... proszę panu Stasiowi puścić jakąś fajna piosenkę ode mnie.
- Znalazłam portfel, a w nim 3000 zł i czek na tysiąc euro. Portfel jest pana Stanisława Kowalskiego zamieszkałego przy ul. Czerskiej 10a w Warszawie. I mam gorącą prośbę... proszę panu Stasiowi puścić jakąś fajna piosenkę ode mnie.
Blondynka dzwoni do warsztatu samochodowego.
- Coś spod autka kapie, takie ciemne, gęste...
Mechanik:
- To olej.
Blondynka:
- Dobra... olewam!
- Coś spod autka kapie, takie ciemne, gęste...
Mechanik:
- To olej.
Blondynka:
- Dobra... olewam!
Przychodzi zajączek do nowo otwartego sklepu misia i mówi:
- Misiu, poproszę pól kilo soli.
- Wiesz zajączku, dopiero zaczynam i nie mam jeszcze wagi... nasypię ci na oko...
- Do dupy se nasyp, debilu!
- Misiu, poproszę pól kilo soli.
- Wiesz zajączku, dopiero zaczynam i nie mam jeszcze wagi... nasypię ci na oko...
- Do dupy se nasyp, debilu!
Idzie Czerwony Kapturek przez las do babci i myśli:
- Oj, żeby tylko nie spotkać wilka, bo jak mówiła babcia, pewnie mnie zgwałci...
Nagle, z krzaków wyskakuje wilk. Czerwony Kapturek przerażony tym, co się zaraz stanie (wedle słów babci), powoli ściąga majtki, a wilk na to:
- No co ty, srać tu przyszłaś!? Dawaj koszyk!
- Oj, żeby tylko nie spotkać wilka, bo jak mówiła babcia, pewnie mnie zgwałci...
Nagle, z krzaków wyskakuje wilk. Czerwony Kapturek przerażony tym, co się zaraz stanie (wedle słów babci), powoli ściąga majtki, a wilk na to:
- No co ty, srać tu przyszłaś!? Dawaj koszyk!