Pewien proboszcz posiadał niesamowitego egzotycznego ptaka, który mówił co mu kazano, znał na pamięć wszystkie ewangelie.
Pewnego razu wraca z mszy, wchodzi na plebanie, patrzy ptaka nie ma. Klatka otwarta, okno otwarte, pewnie uciekł.
No nic, zapytam parafian, z pewnością ktoś go widział...
Msza się kończy, wszyscy wstają do wyjścia.
Proboszcz:
- Poczekajcie jeszcze chwilę, usiądźcie. Mam do was parafianie pytanie: czy ktoś widział ptaka?
Wszystkie kobiety wstały.
- Nie, nie o to mi chodzi: kto ma ptaka?
Wszyscy mężczyźni wstali.
- Nie, nie, inaczej: kto widział mojego ptaka?
Wstają wszyscy ministranci.
Pewnego razu wraca z mszy, wchodzi na plebanie, patrzy ptaka nie ma. Klatka otwarta, okno otwarte, pewnie uciekł.
No nic, zapytam parafian, z pewnością ktoś go widział...
Msza się kończy, wszyscy wstają do wyjścia.
Proboszcz:
- Poczekajcie jeszcze chwilę, usiądźcie. Mam do was parafianie pytanie: czy ktoś widział ptaka?
Wszystkie kobiety wstały.
- Nie, nie o to mi chodzi: kto ma ptaka?
Wszyscy mężczyźni wstali.
- Nie, nie, inaczej: kto widział mojego ptaka?
Wstają wszyscy ministranci.
Spotyka się dwóch gości w barze. Nie widzieli się pare lat. Siedli przy ladzie i pija piwo.
- Słuchaj stary. Widzę ze Ty nie masz problemu z podrywaniem dziewczyn, ja to nawet jak jakaś ma się spodoba to nie wiem co mam do niej powiedziec.
- A widzisz ta blondyne co wchodzi do kibla?
- No widzę.
- Fajna?
- No zajebista.
- To podejdz pod kibel, jak wyjdzie powiedz "Cześć", a potem pierwsze co ci przyjdzie do głowy i rozmowa jakoś się sklei...
Tak tez zrobil. Wychodzi blondyna, a gość ją zatrzymuje:
- Cześć.
- No Hej - odpowiada blondyna.
- Srałaś?
- Słuchaj stary. Widzę ze Ty nie masz problemu z podrywaniem dziewczyn, ja to nawet jak jakaś ma się spodoba to nie wiem co mam do niej powiedziec.
- A widzisz ta blondyne co wchodzi do kibla?
- No widzę.
- Fajna?
- No zajebista.
- To podejdz pod kibel, jak wyjdzie powiedz "Cześć", a potem pierwsze co ci przyjdzie do głowy i rozmowa jakoś się sklei...
Tak tez zrobil. Wychodzi blondyna, a gość ją zatrzymuje:
- Cześć.
- No Hej - odpowiada blondyna.
- Srałaś?
Pyta sie redaktor trzech pedałów.Pyta pierwszego.
-Jaki pan najbardziej lubi sport?
-Boks.
-A czemu boks?
-Bo mężczyźni sa tacy umięśnieni i gdy sędzia podnosi im ręce to widać im pachy.
Pyta drugiego.
-A jaki pan najbardziej lubi sport?
-Koszykówkę.
-A czemu koszykówkę?
-Bo mężczyźni sa tacy wysocy i jak rzucają to widać im pachy.
No to pyta trzeciego.
-A jaki pan najbardziej lubi sport?
-Piłkę nożną.
-A czemu piłkę nożną?
-No bo biegniesz z piłką ,mijasz obrońcę podajesz do kolegi on podaje do ciebie, ty podajesz do drugiego kolegi on ci podaje, mijasz bramkarza jesteś sam na sam z bramką no i nie trafiasz.
Wszyscy kibice krzyczą ,,huj ci w dupę" a ty leżysz i marzysz...
-Jaki pan najbardziej lubi sport?
-Boks.
-A czemu boks?
-Bo mężczyźni sa tacy umięśnieni i gdy sędzia podnosi im ręce to widać im pachy.
Pyta drugiego.
-A jaki pan najbardziej lubi sport?
-Koszykówkę.
-A czemu koszykówkę?
-Bo mężczyźni sa tacy wysocy i jak rzucają to widać im pachy.
No to pyta trzeciego.
-A jaki pan najbardziej lubi sport?
-Piłkę nożną.
-A czemu piłkę nożną?
-No bo biegniesz z piłką ,mijasz obrońcę podajesz do kolegi on podaje do ciebie, ty podajesz do drugiego kolegi on ci podaje, mijasz bramkarza jesteś sam na sam z bramką no i nie trafiasz.
Wszyscy kibice krzyczą ,,huj ci w dupę" a ty leżysz i marzysz...
Nowy Ruski leżąc na stole operacyjnym chwyta kurczowo chirurga za rękę:
- Doktorze! Uratuj mnie Pan! Dam Panu wielką kasę. Ale pomóż Pan!!!
Chirurg:
- Najpierw pieniądze! U nas obowiązują przedpłaty. Pomożesz ludziom - a potem żadnej wdzięczności! Leży sobie taki jeden z drugim w prosektorium i ma taką minę, jakby człowieka w ogóle nie znał!
- Doktorze! Uratuj mnie Pan! Dam Panu wielką kasę. Ale pomóż Pan!!!
Chirurg:
- Najpierw pieniądze! U nas obowiązują przedpłaty. Pomożesz ludziom - a potem żadnej wdzięczności! Leży sobie taki jeden z drugim w prosektorium i ma taką minę, jakby człowieka w ogóle nie znał!
Przychodzi facet do apteki i wręcza receptę. Zakłopotana aptekarka długo ogląda ją i wytęża wzrok ponieważ na recepcie napisane jest coś takiego:"CCNWCMJ DMJSINS". W końcu rezygnuje i prosi o pomoc kolegę, Pana Czesia. Ten bez zastanowienia bierze lekarstwo z szafki i podaje facetowi, na co ze zdziwieniem patrzy aptekarka. Po załatwieniu
wszystkich formalności i wyjściu faceta, pyta:
- Panie Czesiu, skąd Pan wiedział co tu jest napisane?
Na to Pan Czesiu:
- A, to mój znajomy lekarz napisał "Cześć Czesiu, nie wiem co mu jest, daj mu jakiś syrop i niech spierdala".
wszystkich formalności i wyjściu faceta, pyta:
- Panie Czesiu, skąd Pan wiedział co tu jest napisane?
Na to Pan Czesiu:
- A, to mój znajomy lekarz napisał "Cześć Czesiu, nie wiem co mu jest, daj mu jakiś syrop i niech spierdala".
Poranna odprawa w Ministerstwie Obrony Narodowej.
- Melduję, panie ministrze, że w czasie ćwiczeń Wojsk Obrony Terytorialnej zginęły ortaliony żołnierzy - zameldował głównodowodzący.
- O Boże! - wykrzyknął minister i skrył twarz w dłoniach.
Milczał dłuższą chwilę, wreszcie ukazał oblicze o czole pooranym troską, spojrzał na dowódcę Wojsk Obrony Terytorialnej i zapytał:
- Ile to jest ortalion?
- Melduję, panie ministrze, że w czasie ćwiczeń Wojsk Obrony Terytorialnej zginęły ortaliony żołnierzy - zameldował głównodowodzący.
- O Boże! - wykrzyknął minister i skrył twarz w dłoniach.
Milczał dłuższą chwilę, wreszcie ukazał oblicze o czole pooranym troską, spojrzał na dowódcę Wojsk Obrony Terytorialnej i zapytał:
- Ile to jest ortalion?
Syn rolnika poszedł do wojska. Po jakimś czasie napisał do ojca list:
Tato tu jest wspaniale! Możemy się wylegiwać do 6 rano!
Tato tu jest wspaniale! Możemy się wylegiwać do 6 rano!
Rozmawiają dwie koleżanki i jedna mówi do drugiej:
- Wczoraj wchodzę do domu patrzę a tam mój mąż wali konia w kuchni...
- I co zrobiłaś?
- Podeszłam i zrobiłam mu loda z połykiem.
- Dlaczego???
- Bo szybciej umyć zęby niż podłogę.
- Wczoraj wchodzę do domu patrzę a tam mój mąż wali konia w kuchni...
- I co zrobiłaś?
- Podeszłam i zrobiłam mu loda z połykiem.
- Dlaczego???
- Bo szybciej umyć zęby niż podłogę.
Turysta pojechał do dzikich krajów. Gdzieś na końcu świata zasiada do kolacji przy ognisku razem z tubylcami. Turysta pyta:
- A czy ludzi to jadacie?
- Nie no, jesteśmy cywilizowani.
- A jakie są wasze ulubione dania?
- No, na przykład rolada turystyczna.
- Co to jest?
- Bardzo proste. Pyton połyka turystę, a my łapiemy, pieczemy i jemy tego pytona.
- A czy ludzi to jadacie?
- Nie no, jesteśmy cywilizowani.
- A jakie są wasze ulubione dania?
- No, na przykład rolada turystyczna.
- Co to jest?
- Bardzo proste. Pyton połyka turystę, a my łapiemy, pieczemy i jemy tego pytona.
W barze zatrudnili nowego barmana, który był murzynem.
Nagle wchodzi biały facet, siada i mówi:
- Jedno piwo, czarnuchu.
Poddenerwowany murzyn odpowiada:
- Słuchaj koleś, a może tak zamienimy się miejscami i zobaczymy jak tobie się to spodoba, co?
Klient się zgodził. Staje za ladą, a afroamerykanin do niego:
- Jedno piwo, białasie.
Nowy barman odpowiada:
- Przykro mi ale czarnuchów nie obsługujemy.
Nagle wchodzi biały facet, siada i mówi:
- Jedno piwo, czarnuchu.
Poddenerwowany murzyn odpowiada:
- Słuchaj koleś, a może tak zamienimy się miejscami i zobaczymy jak tobie się to spodoba, co?
Klient się zgodził. Staje za ladą, a afroamerykanin do niego:
- Jedno piwo, białasie.
Nowy barman odpowiada:
- Przykro mi ale czarnuchów nie obsługujemy.
Rebe, powiedz mi, ty wszystko wiesz, ja znalazłem w gojowskiej gazecie takie trudne słowo: alternatywa. Co to ma być?
Rebe głaszcze się po brodzie.
- Wyobraź sobie Chaim, że masz dwa jajka, z tych jajek wykluwa ci się kogucik i kurka. Po pewnym czasie, kurka znosi następne dwa jajka, z których znowu wykluwa się kogucik i kurka. I tak po roku, masz już całe podwórko kurek i kogucików. No i wtedy przychodzi wielka powódź i zalewa ci całe gospodarstwo.
- No dobrze, rebe, ale gdzie ta alternatywa?
- Kaczki?
Rebe głaszcze się po brodzie.
- Wyobraź sobie Chaim, że masz dwa jajka, z tych jajek wykluwa ci się kogucik i kurka. Po pewnym czasie, kurka znosi następne dwa jajka, z których znowu wykluwa się kogucik i kurka. I tak po roku, masz już całe podwórko kurek i kogucików. No i wtedy przychodzi wielka powódź i zalewa ci całe gospodarstwo.
- No dobrze, rebe, ale gdzie ta alternatywa?
- Kaczki?
Matematykowi zepsuł się grzejnik.
Wezwał hydraulika, ten postukał jakimś kluczem, pokręcił i woda przestała cieknąć.
Radość matematyka szybko się skończyła, gdy fachowiec podał cenę usługi.
- Panie, ale to połowa tego, co zarabiam.
- A gdzie pan pracuje?
- Na uniwersytecie.
- No to przenieś się pan do naszej spółdzielni, pochodzisz pan, popukasz i zarobisz pan cztery razy tyle, co na tym całym uniwersytecie. Musisz tylko pan pójść do biura, złożyć podanie i już. Tylko podaj pan, że masz pan siedem klas, bo wyższe wykształcenie u nas nie popłaca.
Matematyk zrobił tak, jak poinstruował go fachowiec.
Od tej pory jego dola wyraźnie się poprawiła.
Pewnego dnia przyszło zarządzenie o podnoszeniu kwalifikacji załogi i skierowano wszystkich, którzy mieli siedem klas do wieczorowej klasy ósmej.
Pierwsza lekcja - matematyka. Nauczycielka wita wszystkich:
- Dzień dobry, będziemy się uczyć matematyki, na pewno wszyscy dostaną świadectwo
ukończenia ósmej klasy. A na razie przypomnimy sobie, co pamiętamy jeszcze ze szkoły. Może
napisze pan wzór na pole koła? - wskazała na matematyka.
Ten wstał, podszedł do tablicy i zaczął wyprowadzać, bo akurat zapomniał wzoru.
Wyprowadza, wyprowadza, zapisał już całą tablicę i w końcu otrzymał wynik "minus pi er kwadrat".
Ten minus mu się nie spodobał, więc zaczął liczyć od nowa.
Zmazał tablicę, znowu zapisuje wzorami i znowu wynik z minusem.
Zrezygnowany patrzy na klasę oczekując podpowiedzi i słyszy szepty:
- Przesuń granicę całki.
Wezwał hydraulika, ten postukał jakimś kluczem, pokręcił i woda przestała cieknąć.
Radość matematyka szybko się skończyła, gdy fachowiec podał cenę usługi.
- Panie, ale to połowa tego, co zarabiam.
- A gdzie pan pracuje?
- Na uniwersytecie.
- No to przenieś się pan do naszej spółdzielni, pochodzisz pan, popukasz i zarobisz pan cztery razy tyle, co na tym całym uniwersytecie. Musisz tylko pan pójść do biura, złożyć podanie i już. Tylko podaj pan, że masz pan siedem klas, bo wyższe wykształcenie u nas nie popłaca.
Matematyk zrobił tak, jak poinstruował go fachowiec.
Od tej pory jego dola wyraźnie się poprawiła.
Pewnego dnia przyszło zarządzenie o podnoszeniu kwalifikacji załogi i skierowano wszystkich, którzy mieli siedem klas do wieczorowej klasy ósmej.
Pierwsza lekcja - matematyka. Nauczycielka wita wszystkich:
- Dzień dobry, będziemy się uczyć matematyki, na pewno wszyscy dostaną świadectwo
ukończenia ósmej klasy. A na razie przypomnimy sobie, co pamiętamy jeszcze ze szkoły. Może
napisze pan wzór na pole koła? - wskazała na matematyka.
Ten wstał, podszedł do tablicy i zaczął wyprowadzać, bo akurat zapomniał wzoru.
Wyprowadza, wyprowadza, zapisał już całą tablicę i w końcu otrzymał wynik "minus pi er kwadrat".
Ten minus mu się nie spodobał, więc zaczął liczyć od nowa.
Zmazał tablicę, znowu zapisuje wzorami i znowu wynik z minusem.
Zrezygnowany patrzy na klasę oczekując podpowiedzi i słyszy szepty:
- Przesuń granicę całki.
Dzieci miały przynieść różne przedmioty związane z medycyną.
Małgosia przyniosła strzykawkę, Tomek stetoskop a Jaś aparat tlenowy:
- Jasiu, skąd ty wziąłeś aparat tlenowy? - pyta zdziwiona Pani.
- Od dziadka
- A co na to dziadek?
- kyyyyy...
Małgosia przyniosła strzykawkę, Tomek stetoskop a Jaś aparat tlenowy:
- Jasiu, skąd ty wziąłeś aparat tlenowy? - pyta zdziwiona Pani.
- Od dziadka
- A co na to dziadek?
- kyyyyy...
Matka rano do syna:
- Co to był za łomot w nocy jak wróciłeś?
- Aaa nic, kurtka mi spadła.
- To co tam było w tej kurtce?
- Ja
- Co to był za łomot w nocy jak wróciłeś?
- Aaa nic, kurtka mi spadła.
- To co tam było w tej kurtce?
- Ja
Poszedł facet do lasu. Tak łaził i łaził, że w końcu zabłądził.
Chodzi więc po lesie i krzyczy. W pewnym momencie coś go szturcha z tyłu w ramię. Odwraca głowę, patrzy, a tu stoi wielki niedźwiedź, rozespany, wkurwiony, że aż piana z pyska leci i mówi:
- Co tu robisz?
- Zgubiłem sie - odpowiada facet.
- Ale czego się k**wa tak drzesz?
- Bo może ktoś mnie usłyszy i pomoże.
- No to k**wa ja usłyszałem. Pomogło ci?
Chodzi więc po lesie i krzyczy. W pewnym momencie coś go szturcha z tyłu w ramię. Odwraca głowę, patrzy, a tu stoi wielki niedźwiedź, rozespany, wkurwiony, że aż piana z pyska leci i mówi:
- Co tu robisz?
- Zgubiłem sie - odpowiada facet.
- Ale czego się k**wa tak drzesz?
- Bo może ktoś mnie usłyszy i pomoże.
- No to k**wa ja usłyszałem. Pomogło ci?