Magik jedzie na swój kolejny występ i zostaje zatrzymany przez policję.
- Co te noże robią w pańskim samochodzie? - pyta się policjant.
- Żongluję nimi podczas występu - objaśnia magik.
- Ach tak - mówi policjant - może pan zademonstruje.
Przejeżdżający obok facet zauważając sytuację stwierdza do osoby, z którą podróżuje:
- Rety, cieszę, że rzuciłem picie popatrz tylko, jakie testy na obecność alkoholu każą teraz robić.
- Co te noże robią w pańskim samochodzie? - pyta się policjant.
- Żongluję nimi podczas występu - objaśnia magik.
- Ach tak - mówi policjant - może pan zademonstruje.
Przejeżdżający obok facet zauważając sytuację stwierdza do osoby, z którą podróżuje:
- Rety, cieszę, że rzuciłem picie popatrz tylko, jakie testy na obecność alkoholu każą teraz robić.
Babka budzi się po operacji plastyki warg sromowych... otwiera oczy i widzi dwa piękne bukiety kwiatów. Pyta pielęgniarki skąd te bukiety?
- Jeden od pani męża, szczęśliwy
- A drugi bukiet skąd?
- Od rodziców Michałka z pediatrii, w podziękowaniu za nowe uszka...
- Jeden od pani męża, szczęśliwy
- A drugi bukiet skąd?
- Od rodziców Michałka z pediatrii, w podziękowaniu za nowe uszka...
Zdradzony mąż był ciekaw co zrobi jego żona, gdy on umrze. Któregoś dnia zaczął udawać... nieboszczyka.
Gdy zobaczyła go żona, zaraz pobiegła po kochanka. Oboje zdjęli mu garnitur, a ubrali w dres,
gdyż uznali że szkoda nieboszczyka grzebać w nowym ubraniu. Zdjęli mu też buty, założyli trampki i w takim ubiorze ułożyli w trumnie.
Wieczorem nad trumną zebrała się rodzina, aby opłakiwać nieboszczyka.
Żona chcąc pokazać swój ból po utracie męża woła:
- Dokąd odchodzisz mój najmilszy?
Mąż podnosi się z trumny i mówi:
- Na olimpiadę dziwko jadę!
Gdy zobaczyła go żona, zaraz pobiegła po kochanka. Oboje zdjęli mu garnitur, a ubrali w dres,
gdyż uznali że szkoda nieboszczyka grzebać w nowym ubraniu. Zdjęli mu też buty, założyli trampki i w takim ubiorze ułożyli w trumnie.
Wieczorem nad trumną zebrała się rodzina, aby opłakiwać nieboszczyka.
Żona chcąc pokazać swój ból po utracie męża woła:
- Dokąd odchodzisz mój najmilszy?
Mąż podnosi się z trumny i mówi:
- Na olimpiadę dziwko jadę!
Gość pije w barze ,,żytnią" . Kilka setek wypił,zapłacił resztką kasy i do domu. Jednak w czasie piechotowania,alkohol zrobił swoje i ten przewraca sie w rowie.
Idzie dwuch pedałów,patrzą jakiś towar w rowie.
- Bzykniemy !
Ale byli na tyle uczciwi,że juz po... wsuneli mu dwie dychy w kieszeń.
Budzi sie gość,a w kieszeni 20 zyle. To co ? ---Na jednego do baru !
Wchodzi do baru,kekner go rozpoznaje i od razu pyta:
-Żytnią?
Facio,oczywiście,że tak! Wypija,płaci i wychodzi.
Znowu dolewka alkoholu,przewraca go prawie w tym samym rowie,zasypia i przechodzą ci sami homo.
-Brykniemy !
I znowu hostoria z dwudziestoma zylami,bo przeciez są uczciwi.
Budzi sie facet,znajduje 20 zł i powtórka z barem.
Wchodzi do baru,kelner przecież go zna i znowu pyta:
-To co,znowu ,,żytnia"?
Gość:
-Eeeee,niieeee! Po ,,żytniej" jakoś tak d*pa piecze.
Idzie dwuch pedałów,patrzą jakiś towar w rowie.
- Bzykniemy !
Ale byli na tyle uczciwi,że juz po... wsuneli mu dwie dychy w kieszeń.
Budzi sie gość,a w kieszeni 20 zyle. To co ? ---Na jednego do baru !
Wchodzi do baru,kekner go rozpoznaje i od razu pyta:
-Żytnią?
Facio,oczywiście,że tak! Wypija,płaci i wychodzi.
Znowu dolewka alkoholu,przewraca go prawie w tym samym rowie,zasypia i przechodzą ci sami homo.
-Brykniemy !
I znowu hostoria z dwudziestoma zylami,bo przeciez są uczciwi.
Budzi sie facet,znajduje 20 zł i powtórka z barem.
Wchodzi do baru,kelner przecież go zna i znowu pyta:
-To co,znowu ,,żytnia"?
Gość:
-Eeeee,niieeee! Po ,,żytniej" jakoś tak d*pa piecze.
Do Zakopanego przyjechała wycieczka. Przewodnik pokazuje na Giewont i mówi:
- Proszę popatrzeć, ten Giewont wygląda jak śpiący rycerz. Legenda głosi, że jakby się źle w Polsce działo, to on wstanie.
- To na co on czeka?
- Proszę popatrzeć, ten Giewont wygląda jak śpiący rycerz. Legenda głosi, że jakby się źle w Polsce działo, to on wstanie.
- To na co on czeka?
Baron do żony:
- Nasz majątek zaczyna pod*padać. Musimy uczynić pewne oszczędności. Proponuję zwolnić kucharkę, a ty nauczysz się gotować.
- Dlaczego zaraz kucharkę? Zwolnijmy kierowcę, a ty nauczysz się uprawiać seks.
- Nasz majątek zaczyna pod*padać. Musimy uczynić pewne oszczędności. Proponuję zwolnić kucharkę, a ty nauczysz się gotować.
- Dlaczego zaraz kucharkę? Zwolnijmy kierowcę, a ty nauczysz się uprawiać seks.
W pubie przy piwie rozmawiali sobie Francuz, Polak i Anglik. W pewnym momencie rozmowa zeszła na temat jabłek.
- U nas we Francji, jabłka są najpiękniejsze i najdorodniejsze. Takie duże jak dwie pięści. Podczas zbioru wszyscy obowiązkowo muszą nosić kaski na głowach - chwali się Francuz.
- To jeszcze nic - wtrącił się Anglik - U nas jest zakaz parkowania samochodów pod jabłoniami, ponieważ spadające owoce miażdżą karoserię.
Na to spokojnie Polak.
- Ja wam powiem tylko tyle. Kiedyś, jak u nas spadło jabłko to wylazł z niego robak i zjadł psa.
- U nas we Francji, jabłka są najpiękniejsze i najdorodniejsze. Takie duże jak dwie pięści. Podczas zbioru wszyscy obowiązkowo muszą nosić kaski na głowach - chwali się Francuz.
- To jeszcze nic - wtrącił się Anglik - U nas jest zakaz parkowania samochodów pod jabłoniami, ponieważ spadające owoce miażdżą karoserię.
Na to spokojnie Polak.
- Ja wam powiem tylko tyle. Kiedyś, jak u nas spadło jabłko to wylazł z niego robak i zjadł psa.
Mama wybrała się z Jasiem na spacer:
- Zobacz synku pająk je biedronkę.
- Mamusiu, a co to jest dronka?
- Zobacz synku pająk je biedronkę.
- Mamusiu, a co to jest dronka?
Dwóch mężczyzn rozmawia przy wódeczce:
- Chyba rozejdę się ze swoją żoną.
- Dlaczego?
- Ciągle marudzi. Od siedmiu miesięcy wciąż zawraca mi głowę tym samym!
- Czym?
- Żebym wyniósł choinkę do śmietnika.
- Chyba rozejdę się ze swoją żoną.
- Dlaczego?
- Ciągle marudzi. Od siedmiu miesięcy wciąż zawraca mi głowę tym samym!
- Czym?
- Żebym wyniósł choinkę do śmietnika.
Policjant zatrzymuje kierowcę jadącego z nadmierną prędkością.
- Nadmuchajcie w balonik!
- Panie władzo, muszę?
- A chcecie żebym zrobił to za was? Wtedy, to już na pewno stracicie prawo jazdy!
- Nadmuchajcie w balonik!
- Panie władzo, muszę?
- A chcecie żebym zrobił to za was? Wtedy, to już na pewno stracicie prawo jazdy!
Dwóch pijaczków nocą wychodzi z baru, skręcają za róg budynku i sikają pod murem.
- Czemu tak cicho lejesz?
- Bo leję po spodniach.
- A nie szkoda ci spodni?
- Nie, bo leję po twoich.
- Czemu tak cicho lejesz?
- Bo leję po spodniach.
- A nie szkoda ci spodni?
- Nie, bo leję po twoich.
W pobliskiej lodziarni zatrudnili słodziutką, nastoletnią Tajkę. Jest świetna, zawsze przychodzi do pracy w zwiewnej bluzeczce i klasycznej mini.
Uwielbiam zamawiać u niej bananowy sorbet. Pochyla się wtedy tak, że delikatnie widać jej młodziutkie piersi.
Nigdy natomiast nie zamawiam malinowego. Musi się wtedy bardziej pochylić i spod mini wystaje jej fiut.
Uwielbiam zamawiać u niej bananowy sorbet. Pochyla się wtedy tak, że delikatnie widać jej młodziutkie piersi.
Nigdy natomiast nie zamawiam malinowego. Musi się wtedy bardziej pochylić i spod mini wystaje jej fiut.
Idzie zając lasem i wrzeszczy:
- Przeleciałem lwicę!
Spotyka wilka:
- Zając, zamknij pysk. Chcesz żeby lew usłyszał? Poza tym i tak Ci nikt nie uwierzy.
Zając wzruszył ramionami i drze się dalej:
- Przeleciałem lwicę! Przeleciałem lwicę!
Spotyka niedźwiedzia:
- Zając zamknij się, bo lew usłyszy i wszyscy będziemy mieli przerąbane, jak się wkurzy! A i tak nikt Ci nie uwierzy.
Zając idzie dalej i drze się:
- Przeleciałem lwicę! Przeleciałem lwicę! Przeleciałem lwi...
Nagle zobaczył lwa. Ten wkurzony ruszył za zającem, goni go, goni. Zając wskoczył w wydrążony stary pień. Lew skoczył za nim, ale utknął. Utknął tak, że tylko tyłek mu wystaje - łeb jest w środku. Zając stanął, podszedł z tyłu do lwa, rozejrzał się w koło, rozpina rozporek i mówi:
- No w to, to mi już k**wa na pewno nikt nie uwierzy
- Przeleciałem lwicę!
Spotyka wilka:
- Zając, zamknij pysk. Chcesz żeby lew usłyszał? Poza tym i tak Ci nikt nie uwierzy.
Zając wzruszył ramionami i drze się dalej:
- Przeleciałem lwicę! Przeleciałem lwicę!
Spotyka niedźwiedzia:
- Zając zamknij się, bo lew usłyszy i wszyscy będziemy mieli przerąbane, jak się wkurzy! A i tak nikt Ci nie uwierzy.
Zając idzie dalej i drze się:
- Przeleciałem lwicę! Przeleciałem lwicę! Przeleciałem lwi...
Nagle zobaczył lwa. Ten wkurzony ruszył za zającem, goni go, goni. Zając wskoczył w wydrążony stary pień. Lew skoczył za nim, ale utknął. Utknął tak, że tylko tyłek mu wystaje - łeb jest w środku. Zając stanął, podszedł z tyłu do lwa, rozejrzał się w koło, rozpina rozporek i mówi:
- No w to, to mi już k**wa na pewno nikt nie uwierzy
Idzie zając lasem i wrzeszczy:
- Przeleciałem lwicę!
Spotyka wilka:
- Zając, zamknij pysk. Chcesz żeby lew usłyszał? Poza tym i tak Ci nikt nie uwierzy.
Zając wzruszył ramionami i drze się dalej:
- Przeleciałem lwicę! Przeleciałem lwicę!
Spotyka niedźwiedzia:
- Zając zamknij się, bo lew usłyszy i wszyscy będziemy mieli przerąbane, jak się wkurzy! A i tak nikt Ci nie uwierzy.
Zając idzie dalej i drze się:
- Przeleciałem lwicę! Przeleciałem lwicę! Przeleciałem lwi...
Nagle zobaczył lwa. Ten wkurzony ruszył za zającem, goni go, goni. Zając wskoczył w wydrążony stary pień. Lew skoczył za nim, ale utknął. Utknął tak, że tylko tyłek mu wystaje - łeb jest w środku. Zając stanął, podszedł z tyłu do lwa, rozejrzał się w koło, rozpina rozporek i mówi:
- No w to, to mi już k**wa na pewno nikt nie uwierzy
- Przeleciałem lwicę!
Spotyka wilka:
- Zając, zamknij pysk. Chcesz żeby lew usłyszał? Poza tym i tak Ci nikt nie uwierzy.
Zając wzruszył ramionami i drze się dalej:
- Przeleciałem lwicę! Przeleciałem lwicę!
Spotyka niedźwiedzia:
- Zając zamknij się, bo lew usłyszy i wszyscy będziemy mieli przerąbane, jak się wkurzy! A i tak nikt Ci nie uwierzy.
Zając idzie dalej i drze się:
- Przeleciałem lwicę! Przeleciałem lwicę! Przeleciałem lwi...
Nagle zobaczył lwa. Ten wkurzony ruszył za zającem, goni go, goni. Zając wskoczył w wydrążony stary pień. Lew skoczył za nim, ale utknął. Utknął tak, że tylko tyłek mu wystaje - łeb jest w środku. Zając stanął, podszedł z tyłu do lwa, rozejrzał się w koło, rozpina rozporek i mówi:
- No w to, to mi już k**wa na pewno nikt nie uwierzy
Warszawa, przystanek autobusowy pod Domami Centrum. Ochroniarz marketowy, Władek, wraca do domu, do Kobyłki. Czeka na autobus. Nagle z piskiem opon zatrzymuje się dżip, opuszcza się szyba i zajebista blondynka pyta Władka:
- Gdzie jedziesz, miły?
- Do Kobyłki.
- Siadaj. Podwiozę cię.
Władysław wsiada. Jadą.
- Słuchaj, muszę tylko zajechać po koleżankę. Minutka. Zajeżdżają pod apartamentowiec na obrzeżach Starego Miasta. Do wozu wsiada zajebista brunetka. W ręku ma butlę szampana, w drugim truskawki. Dojeżdżają do Kobyłki.
- Władku, możemy cię odprowadzić? ? pytają dziewczęta.
Po czym udają się do kawalerki Władka i całą noc piją, palą miękkie narkotyki i uprawiają seks grupowy.
Po dwóch miesiącach blondynka spotyka brunetkę.
- Słuchaj, Klara, mam już dość tych biznesmenów, modeli, piosenkarzy.
Wali mnie to!
- Taa? Magda, mam to samo!
- To może zadzwonimy do Władka z Kobyłki?
- Władka z Kobyłki? Zajebiście! Sądzisz, że nas pamięta?
- Gdzie jedziesz, miły?
- Do Kobyłki.
- Siadaj. Podwiozę cię.
Władysław wsiada. Jadą.
- Słuchaj, muszę tylko zajechać po koleżankę. Minutka. Zajeżdżają pod apartamentowiec na obrzeżach Starego Miasta. Do wozu wsiada zajebista brunetka. W ręku ma butlę szampana, w drugim truskawki. Dojeżdżają do Kobyłki.
- Władku, możemy cię odprowadzić? ? pytają dziewczęta.
Po czym udają się do kawalerki Władka i całą noc piją, palą miękkie narkotyki i uprawiają seks grupowy.
Po dwóch miesiącach blondynka spotyka brunetkę.
- Słuchaj, Klara, mam już dość tych biznesmenów, modeli, piosenkarzy.
Wali mnie to!
- Taa? Magda, mam to samo!
- To może zadzwonimy do Władka z Kobyłki?
- Władka z Kobyłki? Zajebiście! Sądzisz, że nas pamięta?