Poszła kobieta na rynek, a tam słyszy jak jeden z gości krzyczy:
- Komary, komary, unikalne komary, jedyne 5 złotych sztuka!
Zdziwiona podchodzi i pyta:
- Panie, co pan tu za oszustwo ludziom wciska?! Komary po 5 złotych! Oszalałeś pan czy co?
Facet na to:
- Ależ proszę pani, to są specjalne, tresowane komary. Jak pani kupi takiego jednego, weźmie do domu, położy się i wypuści komara - to on zrobi pani tak dobrze, jak pani jeszcze przedtem nie miała...
- Panie, żarty pan sobie robisz, tresowany komar tez coś!
- Mowie pani, ze to szczera prawda, żaden kit. Zresztą jak się pani nie spodoba, to za komara zwracam pieniądze.
Myśli kobieta, a co tam 5 złotych nie majątek, zobaczymy. Facet zapakował jej komara do słoika.
Poszła kobieta do domu, rozebrała się wypuściła komara a ten uciekł i siadł na żyrandolu. Kobieta, cala napalona czeka, a tu nic!
Wkurzona dzwoni do sprzedawcy.
- Panie, co za kit! Miało być dobrze, a tu komar siedzi na żyrandolu i nic. Co to za tresowanie!
- Niemożliwe, coś musiała pani zrobić nie tak, za 5 minut do pani przyjadę.
Facet przyjeżdża i patrzy, faktycznie - kobieta leży na łóżku rozebrana, komar siedzi na żyrandolu...
Gość zrezygnowany, zaczyna rozpinać spodnie i mówi groźnie do komara:
- Ostatni raz ci k**wa pokazuje...
- Komary, komary, unikalne komary, jedyne 5 złotych sztuka!
Zdziwiona podchodzi i pyta:
- Panie, co pan tu za oszustwo ludziom wciska?! Komary po 5 złotych! Oszalałeś pan czy co?
Facet na to:
- Ależ proszę pani, to są specjalne, tresowane komary. Jak pani kupi takiego jednego, weźmie do domu, położy się i wypuści komara - to on zrobi pani tak dobrze, jak pani jeszcze przedtem nie miała...
- Panie, żarty pan sobie robisz, tresowany komar tez coś!
- Mowie pani, ze to szczera prawda, żaden kit. Zresztą jak się pani nie spodoba, to za komara zwracam pieniądze.
Myśli kobieta, a co tam 5 złotych nie majątek, zobaczymy. Facet zapakował jej komara do słoika.
Poszła kobieta do domu, rozebrała się wypuściła komara a ten uciekł i siadł na żyrandolu. Kobieta, cala napalona czeka, a tu nic!
Wkurzona dzwoni do sprzedawcy.
- Panie, co za kit! Miało być dobrze, a tu komar siedzi na żyrandolu i nic. Co to za tresowanie!
- Niemożliwe, coś musiała pani zrobić nie tak, za 5 minut do pani przyjadę.
Facet przyjeżdża i patrzy, faktycznie - kobieta leży na łóżku rozebrana, komar siedzi na żyrandolu...
Gość zrezygnowany, zaczyna rozpinać spodnie i mówi groźnie do komara:
- Ostatni raz ci k**wa pokazuje...
Spadł śnieg:
Dzieci ulepiły przed domem bałwana.
Niestety rano znalazły bałwana rozjechanego przez samochód.
Ponownie ulepiły bałwana, ale sytuacja się powtórzyła.
Trzeciego bałwana ulepiły na hydrancie.
Dzieci ulepiły przed domem bałwana.
Niestety rano znalazły bałwana rozjechanego przez samochód.
Ponownie ulepiły bałwana, ale sytuacja się powtórzyła.
Trzeciego bałwana ulepiły na hydrancie.
Facet z jamnikiem idzie do Domu Jana Matejki w Krakowie.
Pracownik:
- Nie może pan tutaj wejść z psem.
- Ale to jest mój pies przewodnik!
A jamnik:
- Znajduje się tutaj wystawa czasowa, wkomponowana w stałą ekspozycję muzeum biograficznego Jana Matejki, zbudowana została wokół opowieści będących tematem ośmiu szkiców olejnych i obrazów artysty-kameralnych kompozycji historycznych, szkiców do wielkich płócien,
wizerunków postaci historycznych i portretów, powstałych w różnych okresach twórczości artysty.
Pracownik:
- Nie może pan tutaj wejść z psem.
- Ale to jest mój pies przewodnik!
A jamnik:
- Znajduje się tutaj wystawa czasowa, wkomponowana w stałą ekspozycję muzeum biograficznego Jana Matejki, zbudowana została wokół opowieści będących tematem ośmiu szkiców olejnych i obrazów artysty-kameralnych kompozycji historycznych, szkiców do wielkich płócien,
wizerunków postaci historycznych i portretów, powstałych w różnych okresach twórczości artysty.
Beria do Stalina:
- Towarzyszu Stalin, przyszedł do towarzysza jasnowidz!
Stalin odrzekł na to:
- Rozstrzelać! Gdyby był jasnowidzem, to by tu nie przychodził.
- Towarzyszu Stalin, przyszedł do towarzysza jasnowidz!
Stalin odrzekł na to:
- Rozstrzelać! Gdyby był jasnowidzem, to by tu nie przychodził.
Kolega pyta się kolegi:
- Często zgadzasz się z żoną?
- Nigdy!!!
- No i jak ona się z tym czuje?
- Ona o tym nie wie...
- Często zgadzasz się z żoną?
- Nigdy!!!
- No i jak ona się z tym czuje?
- Ona o tym nie wie...
Rozmowa dwóch polaków:
- Oglądałem manifestację i myślę, że ludziom już niczego nie brakuje.
- Skąd pan wysnuł taki wniosek?
- Krzyczeli "MAMY DOŚĆ!"
- Oglądałem manifestację i myślę, że ludziom już niczego nie brakuje.
- Skąd pan wysnuł taki wniosek?
- Krzyczeli "MAMY DOŚĆ!"
Facet u lekarza zakładowego:
- I co tam panu dolega?
- Nie mam smaku i nie mam węchu. Może Pan mi wypisze jakieś zwolnienie?
- Siostro proszę podać próbkę numer 19. Proszę. Niech pan posmakuje i powącha.
- Łeee...Fuuuj....Ohyda... przecież to jest gówno!
- No widzi pan. Smak i węch wróciły.
Ten sam facet po tygodniu znowu próbuje dostać zwolnienie:
- I co tym razem panu dolega?
- A tym razem mam problemy z pamięcią.
- Siostro proszę o próbkę numer 19.
- Ależ Panie doktorze. Próbka numer 19 to gówno!!!
- No widzi pan. Pamięć też wróciła.
- I co tam panu dolega?
- Nie mam smaku i nie mam węchu. Może Pan mi wypisze jakieś zwolnienie?
- Siostro proszę podać próbkę numer 19. Proszę. Niech pan posmakuje i powącha.
- Łeee...Fuuuj....Ohyda... przecież to jest gówno!
- No widzi pan. Smak i węch wróciły.
Ten sam facet po tygodniu znowu próbuje dostać zwolnienie:
- I co tym razem panu dolega?
- A tym razem mam problemy z pamięcią.
- Siostro proszę o próbkę numer 19.
- Ależ Panie doktorze. Próbka numer 19 to gówno!!!
- No widzi pan. Pamięć też wróciła.
Rok 2040.
Korzystam z toalety i sięgam po papier toaletowy.
Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt,
że właśnie rozpoczynam ostatnią rolkę papieru toaletowego z zapasów,
które zgromadziliśmy z żoną na początku 2020 roku po ogłoszeniu pandemii.
Korzystam z toalety i sięgam po papier toaletowy.
Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt,
że właśnie rozpoczynam ostatnią rolkę papieru toaletowego z zapasów,
które zgromadziliśmy z żoną na początku 2020 roku po ogłoszeniu pandemii.
- Puk, puk.
- Kto tam?
- Policja!
- Musicie poczekać, robię kupę.
- Widzimy. Drzwi obrotowe są przecież szklane...
- Kto tam?
- Policja!
- Musicie poczekać, robię kupę.
- Widzimy. Drzwi obrotowe są przecież szklane...
- Dzień dobry, to mieszkanie Kowalskich?
- Tak.
- Nazywam się Jan Nowak i będę tu mieszkać.
- A niby z jakiej paki?
- Instalował pan wczoraj nowy program na komputerze?
- Tak.
- Umowę licencyjną pan czytał?
- Nikt tego nie czyta.
- No właśnie.
- Tak.
- Nazywam się Jan Nowak i będę tu mieszkać.
- A niby z jakiej paki?
- Instalował pan wczoraj nowy program na komputerze?
- Tak.
- Umowę licencyjną pan czytał?
- Nikt tego nie czyta.
- No właśnie.
Jak jest po hawajsku: ?idź spać??
- Honolulu!
- Honolulu!
- Synu - mówi ojciec do rudego chłopaka - muszę ci coś powiedzieć. Zostałeś adoptowany.
- Wiedziałem, że nie jesteście moimi prawdziwymi rodzicami!
- Jesteśmy głupku, rodzice adopcyjni przyjdą za 10 minut.
- Wiedziałem, że nie jesteście moimi prawdziwymi rodzicami!
- Jesteśmy głupku, rodzice adopcyjni przyjdą za 10 minut.
- Czym się różni mucha od żony?
- Mucha wkurwia tylko latem?
- Mucha wkurwia tylko latem?
Ja pierdole tę służbę zdrowia! Już nigdy w życiu więcej nie pójdę oddać krwi. Tyle debilnych pytań zadawali:
- A czyja to krew?
- A skąd?
- A dlaczego w wiadrze?...
- A czyja to krew?
- A skąd?
- A dlaczego w wiadrze?...
Weterynarz uczy pomocnika, jak należy koniowi podawać środek przeczyszczający:
- Bierzesz tę rurkę, wsuwasz ją koniowi do pyska, tak do połowy, wkładasz kilka tabletek Purgenu i dmuchasz...
Zrozumiałeś? Idź i tak zrób...
Po godzinie, zataczając się, pojawia się pomocnik w spodniach w brązowe freski i z wytrzeszczem oczu.
- No i co? Dałeś?
- Nie zdążyłem, koń dmuchnął pierwszy...
- Bierzesz tę rurkę, wsuwasz ją koniowi do pyska, tak do połowy, wkładasz kilka tabletek Purgenu i dmuchasz...
Zrozumiałeś? Idź i tak zrób...
Po godzinie, zataczając się, pojawia się pomocnik w spodniach w brązowe freski i z wytrzeszczem oczu.
- No i co? Dałeś?
- Nie zdążyłem, koń dmuchnął pierwszy...